To znaczy, że administracja Francois Hollande dotrzymała słowa i obniżyła ceny paliw.
Ale jest szansa na obniżkę cen paliw także na świecie. G7 - grupa najbardziej uprzemysłowionych krajów świata jest gotowa uwolnić część zgromadzonych rezerw, co zawsze powoduje obniżkę cen ropy na rynkach światowych.
W maju, po wygranych wyborach, socjaliści zapowiedzieli obniżkę cen przynajmniej na trzy miesiące. Teraz obniżka zaczęła obowiązywać natychmiast, a napełnienie baku stanieje o 2-4 euro. We wtorek wieczorem minister finansów, Pierre Moscovici zapowiedział, że rząd zrezygnuje z części podatku, jakimi są obciążone we Francji paliwa oraz zmusił producentów do obniżki cen. Liczy się,że ta akcja będzie kosztowała budżet ok 300 mln euro.
Gdyby rząd zdecydował się utrzymać obniżone ceny przez rok, kosztowałoby to budżet 500 mln euro, według wyliczeń Union Francaise des Industries Petrolieres, odpowiednika Polskiej Izby Paliw Płynnych. Natomiast producenci zostali zmuszeni do uczestniczenia w akcji po głosowaniu parlamentu, gdzie socjaliści mają większość, kiedy uchwalono, że rafinerie oraz wszyscy, którzy mają w tym kraju magazyny będą musieli zapłacić 500 mln euro dodatkowego podatku.
Dla powodzenia akcji jednak ma ogromne znaczenie przyłączenie się do niej także sieci przy supermarketach. Prezes E.Leclerca, Michel Edouard Leclerc, poinformował, że jest gotów zrezygnować z jakichkolwiek zysków, jakie dotychczas przynosiło mu sprzedawanie paliw. Przy sklepach jego sieci wybudowano 546 stacji benzynowych, co stanowi 12 proc. detalicznej dystrybucji benzyny i 7 proc. w przypadku diesla. Przy tym szef E.Leclerca nie ukrywał, że dla niego jest to akcja polityczna, ale również i wsparcie konsumentów, których siła nabywcza spada z każdym dniem.