Rz: Rok temu ceny paliw na stacjach były wyższe. Co wpływa na obecny trend zniżkowy?
Adam Czyżewski:
Faktycznie benzyna i olej napędowy są dziś tańsze niż przed rokiem. Złożyło się na to kilka czynników, z których najważniejsze są ceny ropy naftowej i kurs złotego do dolara amerykańskiego. Istotnie zmieniła się też sytuacja makroekonomiczna. Rok temu istniały uzasadnione obawy, że strefa euro rozpadnie się w sposób niekontrolowany. Z jednej strony wpływały hamująco na perspektywy wzrostu gospodarczego w Europie i gospodarce globalnej, z drugiej zaś odpływ kapitału do bezpieczniejszych walut osłabiał zarówno euro, jak i złotego. Z Chin też napływały coraz słabsze dane dotyczące rozwoju tamtejszej gospodarki, co hamowało popyt. W tych warunkach cena ropy i ceny paliw w dolarach powinny spadać. Ale czynnikiem, który je podbijał, były nasilające się zawirowania polityczne na Bliskim Wschodzie, dodające do ceny premię za ryzyko w wysokości 15–20 dolarów za baryłkę. Dziś sytuacja eurolandu wydaje się bardziej stabilna, więc i złotówka zaczęła się umacniać. A więc przy mniej więcej tej samej cenie surowca za paliwa kupowane na europejskich giełdach płacimy mniej w naszej walucie.
W tym roku mieliśmy do czynienia z rekordowymi marżami rafineryjnymi, na co wpływ miało bankructwo Petroplusa. Jak długo można utrzymać je na takim poziomie?
W tym roku w trzech kwartałach średnia marża rafineryjna sięga ok. 8 proc. w porównaniu z 4 proc. w ubiegłym roku. Wzrost marż trwał niemal przez cały rok, ale ostatnio zaczęły one spadać. Spodziewaliśmy się tego, bo nikt nie traktował tej sytuacji jako trwałej. Rafinerie zlikwidowanego Petroplusa trafiły w ręce innych koncernów i powoli wracają do produkcji. Pozostałe rafinerie w reakcji na utrzymujący się silny sygnał cenowy w końcu zaczęły zwiększać produkcję. Oczekujemy więc, że w przyszłym roku marże się obniżą. Powinny się ukształtować na poziomie 4–5 proc.