- Doświadczenia Polski są w UE najbardziej zaawansowane, ale to nadal etap poszukiwawczy. Dlatego ważne jest, by czerpać z doświadczeń innych, m.in. USA. Tam łupki zmieniły gospodarkę – powiedział Potocnik. Jego zdaniem na razie najlepszym słowem określającym w UE temat gazu łupkowego jest niepewność. – Nie wiemy, ile jest gazu i jak będzie prowadzone wydobycie – tłumaczył komisarz. Przypomniał, że Komisja Europejska przeprowadziła ankietę na temat gazu łupkowego.
Odpowiedziało na nią 23,6 tys. osób, a 53 proc. głosów pochodziło z Polski. – Głos Polaków jest odpowiednio reprezentowany i będzie wysłuchany - zapewnił.
Z kolei różni się podejście Polaków na tle innych mieszkańców UE jeśli chodzi o przyszłość energetyki oraz podejścia do gazu łupkowego.
- W ankiecie na pytanie o kształt energetyki za 30 lat 70 proc. mieszkańców UE stawia na odnawialne źródła energii (OZE), a 10 proc. na źródła niekonwencjonalne, w tym łupki. W Polsce 59 proc. stawia na OZE, a 32 proc. na źródła niekonwencjonalne, w tym łupki. Obywatele UE pytani byli też, jak reagowaliby na to, gdyby gaz łupkowy był wydobywany obok ich miejsca zamieszkania i 70 proc. było zaniepokojonych lub bardzo zaniepokojonych, a tylko 20 proc. nie. Z kolei w Polsce tylko 46 proc. miałoby z tym problem, a 39 proc. zupełnie nie – powiedział Potocnik. Komisja opublikuje wyniki ankiety na początku czerwca, a pod koniec przyszłego miesiąca mają być one dostępne w Internecie. - W tym roku Komisja pracuje nad założeniami ramowymi dla gazu łupkowego. To wspólny projekt mój, komisarza ds. energii Guenthera Oettingera i komisarz ds. klimatu Connie Hedegaard. Istotny jest czas, bo opinie o łupkach są różne, a naszym zadaniem jest zapewnienie przewidywalności tego procesu. Moim celem jest budować zaufanie między Polską a UE, mieszkańcami a firmami, rządem a obywatelami. Dialog jest sposobem na docieranie różnic – przekonywał Potocnik. - Nie jestem ani za ani przeciw gazowi łupkowemu. Jestem za wykorzystaniem jego potencjału, jeśli zostanie potwierdzony, ale z zachowaniem ochrony środowiska i bezpieczeństwa ludzi, do realizacji długofalowych celów UE dla czystszej, niskoemisyjnej Europy. KE nie decyduje o miksie energetycznym krajów, one robią to same – przekonywał.
Dodał, że cele roku 2020 (3x20, w tym m.in. redukcja emisji CO2 o 20 proc.) to dopiero pierwszy krok do gospodarki niskoemisyjnej.