Zdaniem opozycji w obecnej sytuacji politycznej: aneksji Krymu i antyrosyjskich sankcji gospodarczych, nie można pozwolić, by związany z Kremlem koncern kontrolował ważne dla Niemiec zbiorniki z gazem ziemnym. Ekspansja Gazpromu w Niemczech jest "niebezpieczna", zdaniem Katrin Göring-Eckardt - przewodniczącej frakcji "Zielonych" w Bundestagu i dlatego rząd w Berlinie musi ją powstrzymać.
Rosyjski koncern ma przejąć latem, w ramach wymiany majątku z niemiecką firmą BASF, znaczną część niemieckiej infrastruktury dystrybucji gazu ze zbiornikami na paliwo w Rehden pod Bremą o pojemności 4,4 mld metrów sześciennych. Ten zbiornik może pomieścić 20 proc. wszystkich niemieckich zapasów gazu ziemnego. Gazprom będzie też współwłaścicielem zbiorników na gaz w miejscowości Jemgun (Dolna Saksonia) oraz austriackim Haidach.
Firmy podpisały umowę w tej sprawie 23 grudnia zeszłego roku. Komisja Europejska zaakceptowała transakcję bez żadnych warunków.
Rząd w Berlinie "lawiruje"
Katrin Göring-Eckardt zarzuca kanclerz Angeli Merkel, że rząd "lawiruje", unika odpowiedzialności i stara się przeciągnąć proces decyzyjny tak długo, by na reakcję było za późno. Göring-Eckardt podkreśla, iż rząd w Berlinie nie potrafi wybrnąć z sytuacji w jakiej się znalazł: z jednej strony zapewnić ciągłość dostaw rosyjskiego gazu, z drugiej doprowadzić do uniezależnienia się kraju od rosyjskich paliw płynnych, zwłaszcza w obecnej sytuacji politycznej.
Przedstawiciele urzędu kanclerskiego nie chcą komentować umów miedzy Gazpromem a niemieckimi firmami, podkreślając, iż są to "decyzje biznesowe" prywatnych firm.