– Podliczmy: 55 mld dol. Gazprom musi pożyczyć na rynku, bo nie ma tyle wolnych pieniędzy. Załóżmy, że koncern pożyczył je na 5 proc. i 30 lat. Czyli samych procentów zapłaci 40 mld dol., a cała spłata kredytu zamknie się kwotą 95 mld dol. – mówi rosyjski opozycjonista Borys Niemcow. – Zakładamy optymistycznie, że zysk ze sprzedaży gazu do Chin będzie równy temu, który Gazprom ma z europejskiego rynku i Rosji. A to jest 15 proc. obrotów. Mając na uwadze, że cały kontrakt opiewa na 400 mld dol., otrzymujemy, że strata netto na „transakcji stulecia" wyniesie 35 mld dol. – dodaje Niemcow.
55 mld dol. ma pochłonąć zagospodarowanie tych złóż i budowa gazociągu po stronie rosyjskiej
Jego zdaniem ten kontrakt będzie najbardziej opłacalny dla podwykonawców Gazpromu – firm budujących infrastrukturę. Należą do powiązanych z Putinem oligarchów takich jak Arkadij Rotenberg. Spółki te w ostatnich latach realizowały dla monopolisty inwestycje, pobierając stawki kilkakrotnie większe niż firmy europejskie.
3. Czy umowa będzie opłacalna dla Chin?
Wygląda na to, że tak. Ma on pokrywać sporą część ich krajowego popytu na gaz, a cena będzie 25–40 proc. niższa niż w przypadku surowca importowanego poprzez terminale LNG. Chińczycy chcą zwiększać zużycie gazu kosztem „mniej ekologicznego" węgla. Zużycie błękitnego paliwa ma wzrosnąć ze 170 mld m sześc. w 2013 r. do 420 mld m sześc. w 2020 r. Rosyjski gaz jest więc potrzebny chińskiej gospodarce, ale kwestia jego dostaw nie jest bynajmniej sprawą życia i śmierci. W ostatnich latach Chiny mocno bowiem inwestowały w budowę sieci przesyłowej taniego gazu z Azji Środkowej, terminali LNG oraz w krajowe wydobycie. W maju 2014 r. zaczęły po raz pierwszy wydobywać gaz łupkowy na skalę komercyjną w okolicach miasta Chongqing. Na razie rosyjski kontrakt wygląda atrakcyjnie dla Chin, ale w ciągu następnej dekady może się to zmienić. Niewykluczone więc, że Chińczycy wykorzystają swoją dominującą pozycję w kontaktach z Rosją, by wymusić ustępstwa.
4. Czy kontrakt ?z Chinami stanowi zagrożenie dla Polski ?i Europy?
Putin, nadając podpisaniu tej umowy tak dużą wagę, wysłał sygnał Europejczykom, że Rosja może dokonać przeorientowania swojego eksportu surowców z UE na Wschód. Kontrakt ten sam w sobie nie stanowi jednak żadnego zagrożenia dla europejskich odbiorców. Ma on być zasilany gazem, który i tak nigdy nie trafiłby na Stary Kontynent. Pochodzić on będzie głównie z trudno dostępnych złóż, z których połączenie z gazociągami idącymi do Europy byłoby dla Gazpromu nieopłacalne. Gdyby ten gaz nie znalazł odbiorców na Dalekim Wschodzie, najprawdopodobniej nie byłby w ogóle wydobywany.
Ponadto kontrakt z Chinami w krótkim terminie niewiele zmieni w unijno-rosyjskich relacjach gazowych. Gazociąg Siła Syberii ma zacząć działać w 2018 r. (taką datę podano w umowie), podobnie jak rosyjskie terminale LNG na rosyjskim Dalekim Wschodzie. Gazprom nie ma obecnie żadnej technicznej możliwości, by przeorientować swój eksport na Chiny, a w Europie znajduje się pod dużą presją ze względu na tzw. trzeci pakiet energetyczny i dochodzenie antymonopolowe Komisji Europejskiej. Może być zmuszony w nadchodzących latach obniżać ceny dla tutejszych odbiorców – zwłaszcza jeśli do 2018 r. zaczną trafiać do terminali LNG większe ilości gazu.