Gazprom – firma rodzinna

Prezes Gazpromu dostał 13 lat temu od Władimira Putina zadanie likwidacji rodzinnych układów w koncernie. A dziś nepotyzm wciąż kwitnie, ogromne pieniądze zgarniają ludzie z Sankt Petersburga.

Publikacja: 15.07.2014 02:31

Gazprom – firma rodzinna

Foto: Bloomberg

W listopadzie 2001 roku Władimir Putin namaścił na stanowisko prezesa Gazpromu Aleksieja Millera – swojego byłego zastępcę z petersburskiego ratusza. Jak przypomina gazeta „Wiedomosti", Putin nakazał wtedy Millerowi likwidację układów rodzinnych, którymi opletli koncern prezes Rem Wiachiriew i jego mentor, były premier Wiktor Czernomyrdin.

Dzieci obu panów były wtedy wspólnikami w budowlanej firmie Gazpromu Stroitransgaz, a syn Wiachiriewa Jurij szefował spółce eksportowej Gazeksport, poprzedniczce Gazprom Eksport. Miller usunął ich z koncernu, a na ich miejsce wprowadził swoich ludzi, przede wszystkim z Sankt Petersburga.

Międzynarodówka agentów

W latach 2001–2002 Miller sprowadził do Gazpromu m.in. Elenę Kasjan – wszechwładną kadrową koncernu, oraz Andrieja Krugłowa – od 2004 r. głównego finansistę Gazpromu. Jakie były ich kompetencje? Kasjan jest nazywana, jak podają „Wiedomosti", „kuzynką Millera". Krugłow ma być krewnym żony Millera, który zaprzecza tym związkom rodzinnym, choć gazecie potwierdzili je dwaj ludzie z kręgów kierowniczych Gazpromu.

Krugłow jest jednym z najbliższych ludzi prezesa, z którym zawarł znajomość w latach 90. za pośrednictwem Matthiasa Warniga, byłego agenta enerdowskich służb specjalnych Stasi – dobrego znajomego byłego kagebisty Putina.

Krugłow pracował z Warnigiem w Dresdner Banku w Rosji. Warnig jest teraz szefem spółki Nord Stream AG, która zbudowała i zarządza Gazociągiem Północnym. Zapewne to przypadek, że szefem Centrenergogazu – kluczowej spółki córki odpowiadającej za remonty i modernizacje w koncernie – został Dmitrij Dojew, bankier z Sankt Petersburga, dobry znajomy Krugłowa, wtedy szefa rady dyrektorów tej spółki.

Tajemniczy podwykonawca

Dekadę temu przy Gazpromie pojawił się nowy pośrednik budowlany – firma VIS, zarejestrowana w Gatczinie pod Sankt Petersburgiem. Wykonywała zamówienia astrachańskich i orenburskich spółek koncernu i szybko zaczęła wygrywać większość przetargów, w tym te największe.

Dzięki współpracy z Gazpromem mała firma stała się piątą największą budowlano-inżynieryjną grupą w Rosji, zatrudniającą ponad 2 tysiące ludzi. Jej obroty zwiększyły się w ciągu dekady przeszło... tysiąc razy. W minionym roku wyniosły ponad 25 mld rubli (720 mln dol.). Zysk netto wyniósł 568 mln rubli (16,7 mln dol.), a w portfelu spółka ma zamówienia do 2020 r. o wartości ponad 150 mld rubli (4,4 mld dol.). Do tego VIS jest jednym z nielicznych podwykonawców koncernu, któremu Gazprom daje gwarancje kredytowe.

Kim są właściciele VIS, którzy zarabiają dziesiątki milionów dolarów na kontraktach z Gazpromem? Tego w Rosji nikomu nie udało się ustalić. Firma się o to dobrze postarała. „Wiedomosti" ustaliły, że VIS należy do trzech spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych na brytyjskich Wyspach Dziewiczych oraz do firmy z siedzibą w Szwajcarii. Ich właściciele zostali utajnieni.

Wiadomo, że do rady dyrektorów VIS weszli trzej znajomi bankiera Dmitrija Dojewa z Sankt Petersburga, a dyrektorem generalnym jest syn pierwszego zastępcy Dojewa w spółce Gazpromu Centrenergogaz.

Złote rury i znany bank

Na kontraktach z Gazpromem wyrosła też potęga i majątki braci judoków Borysa i Arkadija Rotenbergów (także z Sankt Petersburga). Putin znał się z nimi i przyjaźnił jeszcze w czasach szkolnych. Obecnie spółka braci Rotenbergów (Północny Rurowy Projekt Europejski – SETP) jest prawdopodobnie największym dostawcą rur dla Gazpromu. Rosyjska prasa wiele razy pisała, że Gazprom miał płacić dostawcy rur marżę sięgającą 30 proc. ceny towaru.

Jest jeszcze sprawa kupna 12 proc. objętego zachodnimi sankcjami banku Rossija przez dwoje krewnych i znajomych menedżerów gazowego koncernu, w tym przez Iwana Mironowa, przyrodniego brata bardzo wpływowego członka zarządu Gazpromu Kiriła Selezniewa. Bank należy do starego znajomego Putina, także objętego sankcjami miliardera Jurija Kowalczuka.

Dwaj byli wysokiej rangi menedżerowie uważają, że ani Mironow, ani jego znajoma, 32-letnia Tatiana Switowa (córka wiceprezes banku Rossija), którzy są teraz największymi udziałowcami banku, nie mieli z czego zapłacić ponad 3,5 mld rubli (310 mln dol.) za jego akcje. Kto więc tak naprawdę je kupił? Kto zarabia dość, by wspomóc bliskiego Putinowi bankiera?

„Teoretycznie taki zakup może odpowiadać tylko poziomowi dawnego znajomego Putina, który zasłużył na prawo bycia w kręgu najbliższych prezydenta, to jest samego Millera" – uważa jeden z byłych członków kierownictwa Gazpromu.

W listopadzie 2001 roku Władimir Putin namaścił na stanowisko prezesa Gazpromu Aleksieja Millera – swojego byłego zastępcę z petersburskiego ratusza. Jak przypomina gazeta „Wiedomosti", Putin nakazał wtedy Millerowi likwidację układów rodzinnych, którymi opletli koncern prezes Rem Wiachiriew i jego mentor, były premier Wiktor Czernomyrdin.

Dzieci obu panów były wtedy wspólnikami w budowlanej firmie Gazpromu Stroitransgaz, a syn Wiachiriewa Jurij szefował spółce eksportowej Gazeksport, poprzedniczce Gazprom Eksport. Miller usunął ich z koncernu, a na ich miejsce wprowadził swoich ludzi, przede wszystkim z Sankt Petersburga.

Pozostało 87% artykułu
Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką