Lwia część tej kwoty pochodzi z budżetu rządu syryjskiego prezydenta Baszara al Assada. To Syria jest największym klientem i kupuje tak samą ropę, jak i paliwa. Według informacji Departamentu Skarbu USA, Daesh uzyskuje z handlu przynajmniej 40 mln dolarów miesięcznie, ale są miesiące, kiedy ta kwota jest wyższa. Na początku roku wynosiła przynajmniej 2- 2,5 mln dol. dziennie, ale handel stał się znacznie trudniejszy, kiedy po atakach w Paryżu Francuzi i Amerykanie rozpoczęli bombardowania pól naftowych i cystern.
— To jeden z największych dostawców ropy i paliw dla reżimu Assada — uważa Adam Szubin z Departamentu Skarbu. — To prawda jedni i drudzy próbują się nawzajem powyrzynać, ale nie przeszkadza im to w ożywionym handlu — mówił Szubin podczas konferencji w londyńskim Chatham House w ostatni piątek.
Jego zdaniem obie strony handlują nie tylko ropą. A dostawy ropy i produktów petrochemicznych pochodzące z ruchomych rafinerii sprzedawane są rządowi w Damaszku, syryjskim Kurdom oraz Turkom, równie chętnie zarabiającym na handlu ropą.
Jak takiemu handlowi można zapobiec? Trzeba zacząć od uszczelnienia granicy syryjsko-tureckiej. Wiadomo, że Turcy także handlują z Daesh na potęgę, a terroryści z powodzeniem nie tylko sprzedają im ropę, ale i „podłączają się" do rurociągów. W ostatnich dniach Rosjanie oskarżyli nawet syna prezydenta Turcji, Bilala Erdogana, że jest „ministrem ds. ropy Daesh".
Turcy zaprzeczyli, ale zdaniem Szubina gdyby granica turecko-syryjska była szczelniejsza, islamiści mieliby większy problem ze sprzedażą surowca. Najczęściej do transportu ropy wykorzystywane jest przejście Bab al-Salama, będące głównym przejściem granicznym między terytorium kalifatu i Turcją, gdzie ustawiają się kolejki cystern. Z kolei w drugą stronę jadą ciężarówki z jedzeniem i artykułami przemysłowymi, które transportowane są do zajętego przez islamistów Aleppo. Tą samą idzie jeszcze przemyt z Syrii do Turcji, jak chociażby papierosów, które kosztują po 50 centów za paczkę. Ropa transportowana jest również podziemnymi rurociągami i na przykład tureckie miasteczko Besaslan położone tuż przy granicy korzysta wyłącznie z tego źródła zaopatrzenia.