- Strefą „zero" dla konfliktów wywołanych zmianami klimatycznymi będzie Arktyka, gdzie rekordowo wysokie temperatury prowadzą do topnienia lodu i odkrywania zasobów naturalnych, o które pewne kraje chcą się bić. Byliśmy już świadkami – stwierdził na Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa Sauli Niinisto, prezydent Finlandii.
Jego słowa powszechnie odebrano jako aluzję do rosnącej obecności militarnej Rosji w Arktyce oraz jej pretensji do podmorskiego dna wokół Bieguna Północnego.
Obszary arktyczne są bogate w ropę, gaz ziemny oraz złoża metali. Co prawda, w obecnych warunkach uruchomienie wydobycia w tych trudnych klimatycznie obszarach jest bardzo kosztowne i nie zawsze opłacalne, ale prognozy naukowców mówią, że w przyszłości klimat tam ma być cieplejszy, co ułatwi dostęp do tych złóż. Ta perspektywa wywołuje już zwiększoną obecność wojskową Rosji na tych terenach, w ślad za którą idzie podwyższona aktywność militarna USA, Kanady i Norwegii. Złożami oraz bezpieczeństwem przyszłych szlaków handlowych w tym rejonie są również zainteresowane Chiny. Region obfituje również w potencjalne punkty zapalne – są tam niezamieszkałe wyspy o spornej przynależności, poszczególne kraje mają też daleko idące pretensje jeśli chodzi o wyłączne strefy ekonomiczne na morzu.
Jak dotąd eksperci analizujący skutki potencjalnych zmian klimatycznych skupiali się na regionie Bliskiego Wschodu oraz Afryki, czyli miejscach gdzie globalne ocieplenie może prowadzić do dużych migracji ludności oraz rewolucji społecznych. - Zmiany klimatyczne są czynnikiem zwielokrotniającym zagrożenia, który prowadzi do zaburzeń społecznych i nawet może wywołać konflikty zbrojne – uważa Patricia Espinosa Cantellano, odpowiadająca w ONZ za kwestie polityki klimatycznej.