- Decyzja o Nord Stream-2 jest błędem, który uczyni Europę jeszcze bardziej zależną od Rosji. Dla szeregu krajów Środkowej i Wschodniej Europy, a także krajów skandynawskich ten projekt stwarza problemy. Nasza frakcja podziela ten niepokój. Uważamy, że lepiej przerwać realizację projektu i zająć się rozwiązaniami alternatywnymi - cytuje Manfreda Webera przewodniczącego frakcji Europejskiej Partii Ludowej agencja Prime.
Weber wystąpił dziś na konferencji prasowej w Brukseli. Przypomniał o oficjalnym wystąpieniu premierów Polski, Estonii, Łotwy, Czech, Węgier, Słowacji i Rumunii oraz prezydent Litwy do przewodniczącego Komisji Europejskiej. Premierzy są zdania, że Nord Stream-2 to inicjatywa polityczna i może doprowadzić do destabilizacji geopolitycznej w regionie.
Takie różnice już się pojawiły. Rząd Niemiec, głównego beneficjenta rozbudowy i największego klienta Gazpromu, twierdzi, że budowa dwóch nowych nitek gazociągu na dnie Bałtyku o łącznej mocy przesyłowej 55 mld m3 gazu rocznie to projekt wyłącznie ekonomiczny. Tak samo twierdzą Rosjanie oraz Rainer Zele szef najżarliwszego sojusznika Gazpromu - austriackiego koncernu OMV.
Austriacy wraz z Shell, niemieckimi Uniper i Wintershall oraz francuskim Engie sfinansują połowę kosztów budowy gazociągu. Jest to forma preferencyjnego kredytu dla Gazpromu, który jest wyłącznym właścicielem spółki Nord Stream-2. Koszt rozbudowy jest szacowany na ok. 10 mld euro. Na być gotowy w 2019 r.