Od ponad roku trwa proces „podskórny" przeganiania większych prywatnych firm z Polski. Być może niektóre z nich wrócą w przyszłości, w odpowiednim partnerstwie, co będzie rezultatem rozszerzenia działalności w Rosji (o czym pod koniec artykułu). Jeżeli tak się stanie, wtedy raczej nie będą miały tych kłopotów, z którymi muszą się obecnie zmagać.
Wiele wskazuje na to, iż w międzyczasie Polska stanie się producentem gazu z łupków i rząd będzie mógł ogłosić „sukces". Tylko sama produkcja z kilku czy kilkunastu odwiertów sukcesem żadnym nie będzie. Jej wielkość nie będzie miała znaczenia dla polskiego rynku. Będzie to część tej samej strategii, która obecnie jest realizowana w obszarze poszukiwania i wydobycia gazu konwencjonalnego: wydobywać na tyle dużo, aby tanim polskim gazem subsydiować w maksymalny sposób drogi rosyjski gaz, ale nie na tyle dużo, aby zagrozić dominującej pozycji Rosji na polskim rynku. Bo to nie z obiektywnych ograniczeń, ani też nie przez przypadek, produkcja gazu ziemnego w Polsce jest na poziomie około połowy importu z Rosji, ale w celu transferowania kilku miliardów dolarów rocznie z Polski do Rosji.
Nie wiadomo czy gaz w łupkach, który jest w Polsce, jest wydobywalny w sensie nie tylko technicznym, ale przede wszystkim ekonomicznym
Wydobycie gazu z łupków przez polskie firmy nic w tej sprawie nie zmieni. Będzie natomiast kolejną fantastyczną zasłoną dymną. „Polska, pierwszy kraj poza kontynentem amerykańskim produkującym gaz z łupków na skalę przemysłową" – czyż nie brzmi to dumnie? Ale z tego nic pozytywnego dla Polski nie będzie wynikać, podobnie jak nic pozytywnego nie wynika z tego, że poszukiwanie i wydobycie ropy i gazu zaczęło się w Polsce ponad 150 lat temu.
Systemowa miażdżyca
Zaczęło się od masowego udzielenia licencji na poszukiwanie bardzo wielu firmom. Praktycznie nie ma już w Polsce obszaru mającego perspektywiczność, na który nie przydzielono licencji na poszukiwanie gazu w łupkach. Dla laika może wyglądać to dobrze: wiele firm, wiele licencji, czyli konkurencja. Ta sytuacja jest jednak wbrew podstawowym zasadom zarządzania ryzykiem w branży poszukiwania i wydobycia węglowodorów (i w ogóle bogactw naturalnych).