8 listopada 20111 oficjalne otwarcie gazociągu Nord Stream

Jutro rusza rurociąg, dzięki któremu wzrośnie uzależnienie Unii od gazu z Rosji. To też symbol skuteczności polityki Władimira Putina, jaką trudno mu będzie powtórzyć

Publikacja: 07.11.2011 02:57

8 listopada 20111 oficjalne otwarcie gazociągu Nord Stream

Foto: Fotorzepa, Bartosz Jankowski

Jutro w obecności prezydenta Rosji Dimitrija Miedwiediewa i kanclerz Angeli Merkel zostanie oficjalnie uruchomiony w Lubminie na niemieckim wybrzeżu gazociąg Nord Stream. To pierwsze bezpośrednie połączenie z Rosji przez Bałtyk do Niemiec i jedna z najbardziej kontrowersyjnych inwestycji infrastrukturalnych w Europie w ostatnim czasie. Powstała, choć wiele krajów protestowało, choć były obawy o jej wpływ na środowisko i choć nie ma ekonomicznego sensu. Jest korzystna przede wszystkim dla rosyjskiego Gazpromu, bo to nowa trasa dostaw do Europy – na początek 27 mld m sześc. gazu rocznie.

Na uroczystości zabraknie głównego bohatera, bez którego zabiegów inwestycja by nie powstała, czyli premiera Władimira Putina. On właśnie, będąc prezydentem Rosji, zdołał nawiązać tak bliskie, przyjacielskie relacje z kanclerzem Gerhardem Schroederem, że praktycznie bez większego trudu przekonał go do poparcia rurociągu przez Bałtyk. A gdy Schroeder opuścił urząd, znalazł zatrudnienie właśnie przy tym projekcie z wynagrodzeniem, o którym krążyły legendy. Tak samo jak o znajomości byłego agenta KGB Władimira Putina i Matthiasa Warniga, byłego oficera wschodnioniemieckiej Stasi, który był dyrektorem zarządzającym projektu Nord Stream.

Komisja bez obaw

Umowę w obecności Schroe-dera i Putina podpisali na początku września 2005 roku szefowie największych niemieckich firm: BASF i E.ON oraz rosyjskiego Gazpromu, co wywołało spore zamieszanie i duże zaskoczenie – zwłaszcza w nowych krajach członkowskich Unii – m.in. w Polsce i na Litwie, z którymi nikt z Komisji Europejskiej ani tym bardziej niemieckiego rządu nie uznał za stosowane skonsultować projektu. Wtedy stało się oczywiste, że przy zaangażowaniu niemieckich potentatów znajdą się odpowiednie fundusze, by zrealizować budowę i tak faktycznie się stało. Niemieckie banki wsparły projekt, a po trzech latach przyłączyły się do niego także holenderska firma gazownicza Gasunie i francuski gigant GDF Suez.

Wysiłki Polski, która wraz z innymi krajami nadbałtyckimi – Litwą, Łotwą i Estonią – próbowała w Parlamencie Europejskim przeforsować zobowiązanie Komisji Europejskiej do ścisłej kontroli budowy rurociągu, okazały się bezskuteczne. Nasze argumenty były związane z obawami o to, jak prace te wpłyną na ekosystem Morza Bałtyckiego.

Wątpliwości dotyczyły też bezpieczeństwa żeglugi, skoro rurociąg układano na dnie morza, na którym zalega broń z czasów obu światowych wojen. To właśnie względy środowiskowe wydawały się jedynym sposobem  zablokowania prac. W ostatnich tygodniach konsorcjum Nord Stream opublikowało raport o wpływie budowy na środowisko wskazujący, że był on znikomy.

A może trzecia nitka

Prace zakończono szybko, część morską wykonano w ciągu półtora roku. Za rok ma być gotowa druga nitka i rurociąg będzie w 2013 r. słał do Europy 55 mld m sześc. gazu rocznie.

Największe powody do obaw ma Ukraina – obecnie najważniejszy kraj tranzytu rosyjskiego gazu do Europy. Jej gazociągi mogą transportować ponad 100 mld m sześc. Już kilka tygodni temu przedstawiciele Gazpromu zapowiedzieli, że tranzyt przez Ukrainę może spaść nawet o 20 proc. Ale też nie ma pewności, że Rosjanie utrzymają przesył gazu rurociągiem jamalskim przez Polskę na obecnym poziomie 27 mld m rocznie. Nord Stream pracuje bowiem praktycznie poza kontrolą Komisji Europejskiej i wpływ na jego działalność mają tylko właściciele, natomiast Jamał w Polsce musi być – zgodnie z unijnym prawem – ogólnodostępny.

Nabucco jako alternatywa dla dostaw z Rosji

Choć gazociąg Nord Stream zyskał poparcie Komisji Europejskiej za sprawą lobbingu Niemiec, to jednak Bruksela zabiega także o alternatywne trasy dostaw. Taka szansę daje Nabucco. To projekt budowy rurociągu z rejonu Morza Kaspijskiego przez Turcję do centralnej Europy. Miałby transportować głównie gaz azerski, a gdy powstanie gazociąg transkaspijski – także turkmeński. Jednak ciągle nie ma decyzji inwestycyjnej, choć w konsorcjum Nabucco uczestniczy siedem firm. Projekt wart ok. 11 mld euro ma powstać do 2017 r. Ale samo werbalne wsparcie KE może nie wystarczyć do realizacji.

Energetyka
Rosnące ceny energii zostaną przerzucone na spółki energetyczne? Jest zapowiedź
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Energetyka
Więcej gazu w transformacji
Energetyka
Pierwszy na świecie podatek od emisji CO2 w rolnictwie zatwierdzony. Ile wyniesie?
Energetyka
Trump wskazał kandydata na nowego sekretarza ds. energii. To zwolennik ropy i gazu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Energetyka
Bez OZE ani rusz