Nasz niepokorny sąsiad konsekwentnie dąży do pozbycia się Gazpromu ze swojego terytorium. I wydaje się, że wreszcie jest na właściwej drodze. Litewski minister energetyki odwiedził Norwegię i spotkał się tam z czołowymi biznesmenami i władzami. Wrócił z tej wyprawy z tarczą: Norwegowie zgodzili się wesprzeć Litwę w jej bitwie z Gazpromem.
Pomysł jest tak prosty, że aż dziw, że u nas nikt na to nie wpadł. Otóż zanim Litwa wybuduje własny terminal LNG, do portu w Kłajpedzie wpłynie norweski pływający terminal. Statek zacumuje w porcie; zostanie podłączony do litewskich sieci gazowych. A że ma na pokładzie urządzenia do tzw. regazyfikacji (zamiany gazu skroplonego na ziemny) to gaz ze statku popłynie do litewskich mieszkań.
Norwegowie zgodzili się, by statek był zaopatrywany z najbliższego należącego do Statoil złoża na Morzu Północnym. Podróż zaopatrującego pływający terminal gazowca ze złoża do Kłajpedy zajmie 4-5 dni.
W czasie dzierżawy norweskiego statku, Litwini chcą zebrać inwestorów i postawić w porcie stały terminal. Liczą na udział sąsiadów z Łotwy i Estonii. Ci także chcieliby się pożegnać z rosyjskim gazem, ale na razie dostają zniżkę (15 proc.) i nie chcą drażnić niedźwiedzia.
Litwa natomiast nie ma już nic do stracenia. Kupuje od Rosji trzy razy mniej gazu niż Polska (ok. 3 mld m