Wiktor Janukowycz podpisał ustawę o reorganizacji największego koncernu Ukrainy - państwowego Naftogazu. Jak podała agencja Unian, w ustawie oddzielnie wpisano zakaz prywatyzacji aktywu.
Kontrowersyjna ustawa wzbudziła na Ukrainie protesty opozycji i niepokój 175 tys. pracowników Naftogazu. Pomimo to 13 kwietnia Rada Najwyższa przyjęła dokument; wprowadziła jednak artykuł o zakazie prywatyzacji. Wcześniej władze planowały zachować tylko prawo do przekazania magistrali gazowych w dzierżawę. Tu zainteresowany był jeden - rosyjski Gazprom.
Teraz Rosjanom nie tylko zamknięto drogę do kontroli magistrali tranzytowych, ale także, w momencie podziału Naftogazu na spółki wydobywczą i transportową, ważność straci umowa na dostawy rosyjskiego gazu. Podpisały ją bowiem w 2009 r - Naftogaz i Gazprom.
Sytuację wymusił sam Gazprom. Wobec braku porozumienia z Moskwą o niższych cenach na kupowany gaz, Kijów poszedł na wariant konfrontacyjny. Likwidację koncernu, tłumaczy, podobnie jak władze litewskie likwidację Lietuvos Dujos - koniecznością wykonania obowiązków w ramach Europejskiej Wspólnoty Energetycznej. Przyjęty tam Trzeci Pakiet Energetyczny nakazuje rozdzielenie działalności przesyłowej od dostaw gazu. Naftogaz ma pięć zakładów przerobu gazu i ropy, sieć stacji benzynowych, wydobywa 90 proc. ropy i gazu Ukrainy. Kieruje magistralami tranzytowymi.
Naftogaz zostanie więc podzielony i zniknie z gospodarczego krajobrazu Ukrainy. W lutym Rosjanie przedstawili w Kijowie propozycję udzielenia zniżki w wysokości 10 proc.. Ukraina płaciłaby wtedy 375 dol./1000 m3. Teraz cena za pierwszy kwartał to 416 dol.; w drugim i trzecim na wzrosnąć do 418 dol. a w ostatnim spaść do 413 dol..Ukraina chce płacić 230-250 dol.