Firma Hays opublikowała ranking zarobków w branży paliwowej wraz w prognozą na ten rok. W 2012 r. zarobki w branży rosły. Jedna trzecia nafciarzy zarobiła o ponad 10 proc. więcej, 30 proc. - o 5-10 proc., a 21 proc. poniżej 5 proc. Reszta zarobiła mniej o 1 proc. średnio.
W tym roku wzrost płac nafciarzy ma być trochę wolniejszy - o ponad 10 proc. więcej zarobi ok. 27,5 proc.; między 5 a 10 proc. - 30 proc., a poniżej 5 proc. - 24 proc. nafciarskiej braci.
Najlepiej w branży mają się pracownicy cudzoziemscy w krajach, które nie słyną z obfitości ropy. Nafciarz w Australii zgarnął w minionym roku 171 tys. dol., na Filipinach - 170 tys. dol., a wiercący w Trynidadzie i Tobago - 168,8 tys dol. Dobrze płacili też w Chinach - 161,4 tys. dol. Na piątym miejscu znalazł się światowy lider w wydobyciu ropy - Rosja. W Federacji nafciarz rocznie zarobił 151,1 tys. dol., przy czym są to zarobki cudzoziemców zatrudnionych w rosyjskich firma. Rosjanie dostawali o ponad połowę mniej - 59 tys. dol.
Odwrotna tendencja jest w Kuwejcie, gdzie Kuwejtczycy zarobili więcej - 114 tys. dol. aniżeli obcy nafciarze - 79,7 tys. dol. A także w Norwegii - 152 tys. dol. wobec 128,6 tys. dol. Swoich specjalistów wyżej ceni też Holandia i Nowa Zelandia. Minimalne różnice w zarobkach między swoimi a obcymi są tylko w USA (średnia 123 tys. dol.), Wielkiej Brytanii (średnia 93 tys. dol.) czy Kanadzie.
W rankingu figuruje też Polska - cudzoziemcy specjaliści pracujący przy wierceniu, wydobyciu i przerobie ropy zarobili u nas w 2012 r. prawie 140 tys. dol., podczas gdy pracujący z nim Polak - 42,5 tys. dol. To jeszcze większa dysproporcja, aniżeli w Rosji.