Mniej udziałowców konsorcjum Nabucco

Ubywa chętnych do udziału w projekcie europejskiego gazociągu omijającego Rosję. Koncern RWE sprzedał swoje akcje, ale inwestycja wciąż ma szansę na realizację

Publikacja: 17.04.2013 01:01

Mniej udziałowców konsorcjum Nabucco

Foto: Bloomberg

RWE sprzedał 16,67 proc. udziałów w projekcie austriackiemu OMV (strony nie podały ceny transakcji). Koncern zapowiedział opuszczenie Nabucco już rok temu. Tłumaczył to koniecznością zmniejszenia strat. Przedstawiciel Austriaków powiedział agencji Reuters, że nie jest to ostateczny skład konsorcjum, więc – jak spekulują analitycy – ze składu może ubyć jeszcze ktoś. Może to być węgierski MOL. Premier Victor Orbán już rok temu był przeciwny angażowaniu się Węgier w projekt. Budapeszt wsparł Gazprom w rozpoczętej w grudniu budowie gazociągu południowego. Ale na razie nie opuścił Nabucco.

Gazociąg, który miał transportować gaz z azerskiego złoża Shah-Deniz (a także ze złóż Turkmenistanu i Iranu) i być najpoważniejszą konkurencją dla rosyjskiego projektu South Stream, wciąż czeka na realizację. Zmieniali się akcjonariusze, ale udziałowcom brakowało motywacji, by ostro wziąć się do inwestycji. Koszty rosły proporcjonalnie do spadku zainteresowania: od 8 mld euro do 20 mld euro.

Na razie w konsorcjum Nabucco pozostały oprócz OMV i MOL także bułgarski Bulgargaz, rumuński Transgaz i turecki Botas. Inwestycja ma jedną przewagę nad South Stream – status transgranicznej nadany przez Komisję Europejską. A to oznacza, że nie podlega zasadom trzeciego pakietu energetycznego.

Przyszłość Nabucco zależy więc dziś nie tylko od liczby udziałowców i zgromadzonych pieniędzy, ale też od tego, jaką drogę transportu gazu z azerskiego złoża Shah-Deniz (zasoby 1,2 bln m sześc.) wybiorą koncerny tam pracujące (Socar, Statoil i – jako operator – BP).

Nabucco wykorzystywałby istniejący już gazociąg południowokaukaski (Baku–Tbilisi–Erzerum) oraz budowany przez Azerów i Turków TANAP. Dalej możliwe są dwie drogi: Nabucco West i gazociąg transadriatycki (Grecja–Albania–Włochy). Nabucco-West miałby dostarczać gaz przez Turcję, Bułgarię (412 km), Rumunię (469 km), Węgry (384 km) i Austrię (47 km). Moc gazociągu została zmniejszona do 30 mld m sześc. rocznie. To dwa razy mniej w stosunku do pierwotnych planów i South Stream, który ma transportować do 63 mld m sześc.

Pracujące na Shah-Deniz firmy rozważają też wariant południowo-wschodni – gazociąg SEEP zaproponowany przez BP. W styczniu konsorcjum Nabucco podpisało umowę z udziałowcami Shah-Deniz gwarantującą dostawy gazu z ominięciem Rosji.

Decyzja o tym, którędy i czy na pewno on popłynie, zapadnie w połowie tego roku.

RWE sprzedał 16,67 proc. udziałów w projekcie austriackiemu OMV (strony nie podały ceny transakcji). Koncern zapowiedział opuszczenie Nabucco już rok temu. Tłumaczył to koniecznością zmniejszenia strat. Przedstawiciel Austriaków powiedział agencji Reuters, że nie jest to ostateczny skład konsorcjum, więc – jak spekulują analitycy – ze składu może ubyć jeszcze ktoś. Może to być węgierski MOL. Premier Victor Orbán już rok temu był przeciwny angażowaniu się Węgier w projekt. Budapeszt wsparł Gazprom w rozpoczętej w grudniu budowie gazociągu południowego. Ale na razie nie opuścił Nabucco.

Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz