Na 12 grudnia zaplanowane jest nie tylko spotkanie w Brukseli 28 ministrów energetyki krajów Unii Europejskiej. Komisarz Gunther Oettinger spotka się także z przedstawicielami Austrii, Bułgarii, Chorwacji, Grecji, Słowenii, Węgier oraz Serbii w sprawie przyszłości Gazociągu Południowego.
Poinformowała o tym premier Słowenii Alenka Bratusek, która spotkała się we wtorek z premierem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem. Jednym z tematów rozmów było słoweńskie zaangażowanie w budowany gazociąg z Rosji do krajów Unii oraz Serbii. Miedwiediew zapewnił, że „Europa otrzyma gaz, nie miejcie wątpliwości".
Wątpliwości ma jednak Komisja Europejska. W ubiegłym tygodniu Bruksela oświadczyła, że umowy międzyrządowe dotyczące South Stream, podpisane przez sześciu członków Unii (Austria, Bułgaria, Chorwacja, Grecja, Słowenia, Węgry) oraz Serbię (należy do europejskiego porozumienia energetycznego), są niezgodne z unijnym prawem. KE grozi blokadą budowy gazociągu oraz poważnymi karami dla wspomnianych krajów.
Słoweńska premier jest zdania, że w momencie podpisania porozumienia Słowenii z Rosją, dokument odpowiadał unijnemu prawu. Stanowisko takie popiera również minister energetyki Bułgarii Dragomir Stojnew. – South Stream jest całkowicie zgodny z bułgarskim prawem, a to jest zgodne z unijnym – zapewniał Stojnew.
W końcu listopada Bułgaria, Słowenia i Węgry uzgodniły, że będą wspólnie bronić swojego stanowiska w Brukseli. Jak dowiedziała się w unijnej dyplomacji rosyjska gazeta „Kommersant", ostrzejsze stanowisko Komisji Europejskiej wobec gazociągu to efekt litewskiego przewodnictwa we Wspólnocie. Wilno od dawna jest w ostrym konflikcie z Gazpromem; od przyszłego roku wprowadza m.in. zasady Trzeciego pakietu energetycznego, które pozbawią Rosjan wpływu na przesył gazu.