Choć od decyzji o budowie upłynęło zaledwie pół roku, to zaawansowania prac przy terminalu LNG w Kłajpedzie mogą Litwie pozazdrościć Polacy czekający latami na instalację w Świnoujściu. Niedawno w świat poszła też wiadomość, że gazowiec, który dla Litwy buduje stocznia w Korei Płd., ma nosić nazwę „Independence" (Niepodległość). Statek zacumuje w Kłajpedzie jesienią.
Na budowę statku zużyto już 25 tys. ton stali. Będzie miał długość 294 m i szerokość 46 m; może płynąć z prędkością 18 węzłów; silniki wykorzystują gaz, olej napędowy i prąd. Zamawiającym jest państwowy koncern Klaipedos Nafta. W Kłajpedzie gazowiec stanie się magazynem LNG na potrzeby budowanego tam terminalu gazowego.
Prace są zaawansowane. W czerwcu ubiegłego roku minister energetyki Jarosław Niewiarowicz zatwierdził ostateczny plan budowy terminalu LNG i gazociągu w porcie.
Zaraz po tym Klaipedos Nafta i firma BMGS podpisały umowę o wartości 27,19 mln euro na projektowanie i budowę terminalu LNG. Do tego dojdzie 20-kilometrowy gazociąg, który połączy terminal z krajową magistralą gazową. Jego koszt to prawie 34 mln euro. Wykonawcą będzie niemiecka firma PPS Pipeline Systems.
Gaz Litwini kupią w Norwegii. W grę wchodzą dostawy ze Statoil ze złoża Snohvit (zasoby to ok. 200 mld m sześc.) na Morzu Północnym. Gazowiec płynie stamtąd do Kłajpedy pięć dni. Litwa potrzebuje rocznie ok. 3 mld m sześc. gazu. Teraz cały kupuje w Gazpromie i płaci najwyższą cenę wśród krajów Unii. Musi szybko różnicować źródła dostaw, bo jest z Rosjanami skonfliktowana.