Od wtorku nasz kraj ma większe niż dotychczas możliwości importu gazu ziemnego. Wszystko dzięki inwestycji na gazociągu jamalskim, którym dotychczas był możliwy przesył surowca jedynie z Rosji, przez Białoruś do Polski i Niemiec. Zakończona przez niemieckiego operatora, firmę Gascade Gastransport, rozbudowa tzw. stacji pomiarowej Mallnow pozwala teraz na transport błękitnego paliwa również w odwrotnym kierunku.
Gaz-System, który zarządza polską siecią przesyłową, informuje, że dzięki inwestycji będziemy mogli dodatkowo importować z kierunku zachodniego 2,3 mld m sześc. gazu rocznie. Na tym nie koniec. W sytuacji awaryjnej, np. w razie wstrzymania dostaw ze Wschodu do Niemiec, możliwy będzie odbiór do 5,5 mld m sześc.
Dotychczas fizyczny import z Niemiec był możliwy jedynie gazociągiem w Lasowie o przepustowości 1,5 mld m sześc. rocznie. Polska ma też możliwość uzyskania dostaw z Czech na poziomie 0,5 mld m sześc. Pozostałe połączenia zlokalizowane są na granicy z Białorusią i Ukrainą.
Gdyby zaistniała taka potrzeba, Polska poprzez wszystkie posiadane gazociągi jest w stanie sprowadzić nawet 17 mld m sześc. surowca. Dla porównania, w ubiegłym roku zużyliśmy go ok. 15 mld m sześc. Około 30 proc. gazu pochodziło z własnego wydobycia, a reszta z importu, głównie z kierunku wschodniego.
Większe magazyny
Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo może obecnie w swoich siedmiu podziemnych magazynach zgromadzić łącznie 2,5 mld m sześc. gazu – poinformował z kolei Andrzej Wrona, dyrektor departamentu infrastruktury spółki w trakcie obrad sejmowej komisji do spraw energetyki i surowców energetycznych. To oznacza, że możemy zgromadzić zapasy, które stanowią ok. 1/6 rocznego zapotrzebowania.