Cztery największe spółki energetyczne z warszawskiego parkietu od początku roku znacząco zwiększyły swoją kapitalizację. Liderem jest Polska Grupa Energetyczna, której wycena rynkowa poszła w górę aż o 36 proc., by ostatnio dobić do poziomu 22 zł za akcję. A to tylko o złotówkę mniej niż podczas oferty publicznej tej spółki.
Podobną tendencję widać także w Tauronie, którego papiery zdrożały od początku stycznia o 21,7 proc., oraz u grudniowego debiutanta, czyli Energi: walory kosztują już o 23 proc. więcej niż prawie pół roku temu. Beneficjentem zwyżek jest też poznańska Enea, ale tu zwyżki nie są tak spektakularne, choć także dwucyfrowe – od stycznia jej walory poszły w górę o 13 proc.
Pierwsze sygnały
Analitycy widzą jednak kres tej hossy energetycznej. Sygnałem ostrzegawczym może być piątkowa rekomendacja Goldman Sachs, który obniżył rekomendację dla PGE, zalecając sprzedaż jej walorów – wcześniej zalecenie brzmiało „neutralnie". Podwyższono jednak cenę docelową z 20,2 zł do 20,5 zł. Akcje Tauronu wyceniono na 6,6 zł (wcześniej 5,9 zł), podtrzymując rekomendację „kupuj".
To może oznaczać, że analitycy tego banku widzą na horyzoncie koniec zwyżkowej tendencji dla największej spółki sektora, a wyższa cena docelowa wynika tylko z obecnego kursu. Dla akcjonariuszy katowickiego koncernu widzą zaś jeszcze możliwości zarobienia na akcjach.
Z analizy średnich cen docelowych z tegorocznych rekomendacji biur maklerskich dla największych spółek energetycznych wynika, że na akcjach Tauronu faktycznie można jeszcze zyskać. Tylko tam średnia wycen analityków jest wyższa niż obecny kurs.