Rosyjski Gazprom ograniczył o połowę dostawy gazu na Słowację w stosunku do zgłaszanego przez ten kraj zapotrzebowania. Z kolei w naszym kraju zlecenia składane bezpośrednio przez Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo są redukowane w ostatnich daniach o mniej więcej 1/3. Czasowe cięcia dostaw obejmowały ostatnio również Czechy, Węgry, a nawet Austrię i Niemcy. Do tego grona dołączyły też Włochy.
– Rosja, ograniczając dostawy gazu do państw Europy Środkowej, chce przede wszystkim uniemożliwić lub przynajmniej utrudnić przesył surowca rewersem z Polski, Słowacji i Węgier na Ukrainę. Chodzi o to, aby Kijów nie mógł napełnić posiadanych magazynów i w konsekwencji nie był w stanie zimą realizować dostaw do finalnych odbiorców, tym samym pozostając na łasce Moskwy – mówi Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego.
Rozumowanie Putina
Dodaje, że działania Gazpromu wobec Polski i innych państw regionu mają także wymiar propagandowy. Mają nam przypomnieć, jak bardzo jesteśmy uzależnieni od dostaw błękitnego paliwa z Rosji.
– Przy okazji Moskwa sprawdza stopień naszego uzależnienia. Innymi słowy, chce zobaczyć, czy i jak reagujemy na ich działania, także w kontekście wewnątrzunijnej solidarności – uważa Nierada.
Jeśli faktycznie Rosjanie chcieli wstrzymać dostawy gazu z Europy Środkowej na Ukrainę, to na razie się im to nie udaje. Z Polski trafia tam dziennie około 4 mln m sześc. błękitnego paliwa. Więcej na Ukrainę nie możemy eksportować ze względu na ograniczone moce przesyłowe.