Od 1 listopada Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG) może żądać od Gazpromu obniżenia cen gazu i zmiany zapisów w kontrakcie jamalskim, na podstawie którego do naszego kraju trafia ok. 9 mld m sześc. surowca rocznie (Polska zużywa 15 mld m sześc.). PGNiG nie informuje, czy rozmowy już się rozpoczęły i jakie są terminy spotkań. Wiadomo tylko, że będą dotyczyły wszystkich istotnych elementów umowy.
– Spółka skorzysta z przysługującego jej prawa do renegocjacji ceny w celu odzwierciedlania zmian rynkowych w warunkach kontraktu oraz zabezpieczenia jego długoterminowej konkurencyjności – zapowiada Dorota Gajewska, rzecznik PGNiG. Zapewnia, że spółka dołoży wszelkich starań, aby osiągnąć korzystne porozumienie.
Dziś nie wiadomo, ile PGNiG dokładnie płaci za rosyjski surowiec. Szacunki analityków są rozbieżne. Wahają się do 350 USD do 420 USD za 1000 m sześc. Niezależnie od tego wszyscy są przekonani, że od wielu lat płacimy Rosjanom więcej niż firmy z Europy Zachodniej.
– Obecnie dużo europejskich firm prowadzi lub wkrótce zacznie prowadzić z Gazpromem negocjacje na temat zmian w kontraktach na dostawy gazu. Dla PGNiG to dobra informacja, bo problem nabiera wymiaru znacznie szerszego niż tylko polski – mówi Jerzy Nikorowski, analityk DM BNP Paribas. Jego zdaniem negocjacje będą bardzo ciężkie i zapewne nie obędzie się bez skierowania sprawy do sądu arbitrażowego.
– W negocjacjach pomiędzy PGNiG a Gazpromem istnieje duża dysproporcja w dostępie do informacji. Polska strona ma tylko wiedzę dotyczącą jej kontraktu, a Rosjanie o wszystkich umowach, jakie zawarli w UE – mówi Tomasz Chmal, ekspert ds. energetycznych. Jego zdaniem z tego powodu wskazane byłoby uczestnictwo Komisji Europejskiej w rozmowach.