Oceniła, że przerzucenie się globalnej branży transportowej na elektryczność będzie miało przełożenie na notowania ropy naftowej. - To może mieć negatywne przełożenie, ale niekoniecznie będzie to oznaczało kres tego surowca, jako surowca energetycznego. Wciąż wiele zależy od tego, z czego te elektryczność wytwarzamy – tłumaczyła Sierakowska.
Podkreśliła, że wciąż branża samochodów elektrycznych jest dość niszowa. - W kontekście całego świata to benzyna ma się dobrze i niewiele wskazuje na to, że nawet w najbliższych latach to się zmieniło – stwierdziła.
Zaznaczyła, że to co się dzieje w St. Zjednoczonych sprzyja temu, żeby notowania ropy naftowej kierowały się w dół. - Sprzyja to rozwojowi branży łupkowej i ogólnie energetycznej w Stanach - mówiła.
- Trump zwracał uwagę na to, że chce ożywić tę branżę. Odradzanie się branży energetycznej w St. Zjednoczonych jest faktem. Widzimy wzrost liczby funkcjonujących wiertni, prognozy systematycznego wzrostu produkcji. St. Zjednoczone zaczynają globalną ekspansję i wychodzić z eksportem ropy naftowej na nowe rynki – wyjaśniła.
Sierakowska prognozowała, że duża produkcja i duża podaż w różnych częściach świata, raczej nie wróży nic dobrego cenom ropy naftowej.
Przyznała, że Lotos i Orlen to są ważni gracze na lokalnym rynku, być może europejskim, jednak w skali globalnej są mali.