KE powinna ukarać finansowo Gazprom i stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu

KE powinna ukarać finansowo Gazprom i stworzyć konkurencyjne warunki na rynku gazu - poinformowali w czwartek na konferencji przedstawiciele PGNiG.

Aktualizacja: 18.05.2017 14:01 Publikacja: 18.05.2017 12:50

Prezes zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Piotr Woźniak.

Prezes zarządu Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa Piotr Woźniak.

Foto: ROL

PAP

Spółka uważa, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej. Straciły zarówno działające na tym terenie spółki, jak i ich odbiorcy - w tym gospodarstwa domowe.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej PGNiG zaprezentowało swoje stanowisko w ramach tzw. badania rynku, prowadzonego przez Komisję Europejską w związku z postepowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu.

Jak mówił w czwartek prezes PGNiG Piotr Woźniak, naruszenia antymonopolowe, jakich dopuścił się Gazprom, mają charakter "długotrwały i poważny". Woźniak podkreślił, że rosyjska spółka nie zaniechała naruszania prawa i do dziś nie stosuje się do jego przepisów.

W ponad 100 stronicowym dokumencie skierowanym do KE, który - jak mówił szef PGNiG - "w ciągu "najbliższych godzin" zostanie do niej przekazany, a jednocześnie upubliczniony, polska spółka - oprócz kary dla Gazpromu - będzie się domagała, by Komisja zobowiązała rosyjskiego monopolistę do respektowania dodatkowych zobowiązań w postaci środków zapobiegawczych.

Woźniak podkreślił, że wysokość ewentualnej kary zależy jedynie od decyzji Komisji Europejskiej, a PGNiG nie proponuje jej żadnej sumy. "Nic do tego nie mamy (...), ale odnosimy się do obowiązującego prawa" - powiedział Woźniak. W grę wchodzi kwota w wysokości do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.

"Rozwiązanie to umożliwi zrekompensowanie strat spowodowanych przez praktyki Gazpromu" - powiedział szef PGNiG. Podkreślił zarazem, że ewentualna kara wpłynęłaby do unijnego budżetu.

 

PGNiG chce też, by KE zobowiązała Gazprom do przeglądu cen w kontraktach gazowych, tak aby były one oparte na unijnych realiach rynkowych. Polska spółka proponuje też rewizję klauzuli „bierz lub płać”. Chodzi o to, by maksymalny poziom obowiązkowego odbioru gazu nie przekraczał 75 proc.

PGNiG chciałby, żeby KE zobowiązała rosyjską spółkę do zbycia udziałów w przedsiębiorstwach, będących właścicielami infrastruktury przesyłowej i magazynowej w UE, w szczególności operatorów gazociągów Opal i Jamał, oraz magazynów gazu Katharina (na terenie Niemiec - PAP), usprawnienia przepływów transgranicznych, udrożnienia i "bezwzględnego przestrzegania certyfikowania" na wszystkich elementach infrastruktury, będącej własnością EuRoPol Gazu.

 

PGNiG postuluje też, by Gazprom ze względu na swój potencjał rynkowy, był dopuszczany do aukcji na przepustowości unijnych gazociągów na maksymalnie pięć lat naprzód.

 

Woźniak przypomniał, że kiedy na początku marca br. została ogłoszona aukcja na "węzłowych" europejskich gazociągach, został w niej uwzględniony nieistniejący jeszcze gazociąg Eugal - lądowa odnoga gazociągu Nord Stream 2. Zdaniem prezesa PGNiG w ciągu jednej doby cała przepustowość w naszej części Europy została zarezerwowana przez Rosjan - nawet do 2039 roku.

 

Sprawa o praktyki antymonopolowe Gazpromu ciągnie się od września 2011 r., kiedy przedstawiciele KE weszli do biur Gazpromu i jego klientów na terenie UE i przeprowadzili w nich rewizje, podczas których zabezpieczali dokumenty i dane z komputerów. Kontrole odbyły się również w biurach PGNiG. W 2015 roku Komisja formalnie zarzuciła rosyjskiemu koncernowi łamanie unijnych zasad konkurencji, a także realizację strategii zmierzającej do podziału rynku gazu w krajach członkowskich z Europy Środkowej i Wschodniej, np. poprzez ograniczanie odbiorcom możliwości reeksportu gazu. W ocenie KE, rosyjski koncern utrudnia konkurencję na rynku gazu w ośmiu z nich: w Polsce, Bułgarii, Czechach, Estonii, na Węgrzech, Litwie, Łotwie i Słowacji.

 

Dla Polski i innych państw regionu oznaczało to wymierne straty finansowe, bo cena gazu dla naszego kraju jest indeksowana do cen ropy. W czasie gdy ceny ropy utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie, odbiorcy rosyjskiego gazu w naszym kraju płacili za błękitne paliwo jedne z najwyższych stawek w Europie.

 

W połowie marca br. KE przyjęła zobowiązania Gazpromu, odpowiadające na zarzuty w sprawie nadużywania pozycji monopolisty na rynku gazu w Europie Środkowej i Wschodniej. Rosjanie mają zapewnić swobodny przepływ surowca w regionie, a Bruksela nie będzie występować o kary. Oznacza to brak formalnego uznania naruszenia reguł konkurencji ze strony rosyjskiego potentata i uniknięcie przez niego kary finansowej. W grę wchodzi kara w wysokości do 10 proc. globalnego obrotu koncernu.

 

W myśl porozumienia z Komisją Gazprom ma m.in. wyeliminować ograniczenia dotyczących reeksportu gazu i ułatwić odsprzedaż tam, gdzie nie ma połączeń. Ma też zapewnić, że ceny gazu w Europie Środkowej i Wschodniej będą odzwierciedlać ceny rynkowe. Jednocześnie Bruksela zwróciła się do zainteresowanych państw regionu, w tym Polski, o komentarze na temat propozycji Gazpromu. Czas na przesłanie uwag to siedem tygodni. Dopiero po ich przeanalizowaniu KE ma podjąć decyzję, czy zobowiązania Gazpromu wystarczą, by zamknąć postępowanie.

 

Marcowa decyzja KE rozczarowała jednak nie tylko Polskę, ale i niektórych europosłów ze wszystkich głównych frakcji. Napisali oni list do unijnej komisarz ds. konkurencji Margrethe Vestager, w którym wskazali, że Gazprom nadużywał dominującej pozycji, przez co konsumenci - zarówno przemysłowi, jak i gospodarstwa domowe - przepłacali za surowiec. W liście stwierdzono, że brak środków karnych to niebezpieczny precedens, bo jest sygnałem, że UE nie jest zbytnio przywiązana do ochrony swoich zasad i obywateli. Również PGNiG ocenił tuż po opublikowaniu stanowiska KE, że nie zdiagnozowano w nim wszystkich problemów wynikających z praktyk monopolistycznych stosowanych przez Gazprom.

Spółka uważa, że Gazprom przez wiele lat naruszał zasady antymonopolowe, przez co doprowadził do znacznych szkód na rynkach Europy Środkowej. Straciły zarówno działające na tym terenie spółki, jak i ich odbiorcy - w tym gospodarstwa domowe.

Podczas czwartkowej konferencji prasowej PGNiG zaprezentowało swoje stanowisko w ramach tzw. badania rynku, prowadzonego przez Komisję Europejską w związku z postepowaniem antymonopolowym wobec Gazpromu.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz