Należący do gazowego giganta bank (Gazprombank) sprzedaje swoje udziały w firmie Promak, która ma po 60 proc. akcji w dwóch spółkach - Enerco i Avrasya importujących gaz z Rosji do Turcji. Według gazety Kommersant kwota transakcji to 40 mln dol. W Promak bank Gazpromu ma 40 proc., pozostałe akcji należą do spółki tureckiej handlującej surowcami - Akfel Holding. Została ona w minionym roku znacjonalizowana przez Ankarę.
Właśnie ta „nieprzewidywalność posunięć tureckich władz" ma być jedną z głównych przyczyn wycofywania się Rosjan z biznesu na rynku tureckim. A jeszcze w 2014 r Gazprom liczył, że kupi 50 proc. Akfel gas - spółki należącej do hilding Akfel. Gazprom miał z nią kontrakt na dostawy 2,25 mld m3 gazu rocznie.
Dałoby to Rosjanom kontrolę 16 proc. tureckiego rynku gazu. I jeżeli dodać do tego, że Gazprom zapewnia 60 proc. dostaw potrzebnego paliwa, to Rosjanie rządziliby na gazowym rynku Turcji. Planom przeszkodziła prywatyzacja holdingu.
Teraz Gazprom buduje gazociąg Turecki Potok idący po dnie Morza Czarnego. Ma on mieć dwie nitki - pierwsza cała na potrzeby Turcji o mocy 16 mld m3 gazu rocznie. Druga miałaby dostarczać gaz do hubu na granicy z Grecją skąd trafiałby do państw południowej Europy. Jednak wymaga to, by klienci sami zbudowali sobie gazociągi odbierające gaz, a tutaj nie ma chętnych.
Turcja jest drugim po Niemczech klientem Gazpromu. W 2016 r kupiła z Rosji 24,76 mld m3. To mniej niż w latach poprzednich. Jednak w tym roku tureckie zakupy rosną. Od 1 stycznia do 15 czerwca zwiększyły się o 23,4 proc.