Pomiary przeprowadzane przez Urząd Dozoru Jądrowego Japonii (NRA) wskazują, że działania firmy TEPCO mające na celu  powstrzymanie wymywania do oceanu skażonych wód podziemnych z rejonu elektrowni jądrowej Fukushima Daiichi, zostały uwieńczone powodzeniem – zwraca uwagę prof. Andrzej Strupczewski ekspert Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

Od początku listopada 2016 r. NRA publikuje wyniki pomiarów w trzech punktach rozmieszczonych wzdłuż linii wybrzeża na południe i na północ od elektrowni i wszystkie te pomiary potwierdzają, że nie ma uwolnień radioaktywnego cezu z terenu zniszczonej w 2011 r siłowni

Ponadto analizy próbek pobranych z morza w promieniu 2 km od elektrowni potwierdzają, że od 24 października nie ma żadnych wykrywalnych skażeń radioaktywnym cezem, trytem, strontem ani plutonem. Pomiary aktywności beta wody morskiej wskazują, że jest ona w granicach od 8,9 do 15 Bq/litr, a po wykluczeniu aktywności potasu -40 wynosi 0,02 Bq/litr.

– Aktywność potasu K-40 jest nieodłącznym elementem naszego środowiska, bo okres połowicznego rozpadu K-40 wynosi 1,25 miliardów lat – a więc rozpady potasu były już przy narodzinach życia na ziemi, są teraz i będą trwały długo po zniknięciu naszej cywilizacji. A nie są one wcale związane z energetyką jądrową i występują nie tylko w wodzie morskiej ale np. także w mleku matki – wyjaśnia polski ekspert

Wbrew wcześniejszym obawom, radioaktywność uwalniana przez prądy podziemne z rejonu Fukushimy nie spowodowała trwałego skażenia wód oceanu ani wód przybrzeżnych koło elektrowni.