Karty przy orderach
Nasi rozmówcy nie ukrywają, że najmocniej podwyżki mogą uderzyć w sektor małych i średnich przedsiębiorstw. Duże – które kupują energię w ramach długoterminowych kontraktów – mogą odczuć przede wszystkim poważniejsze zawirowania, z kilkutygodniowym opóźnieniem. Tak działo się w ciągu minionych kilkunastu miesięcy w określonych momentach. MWh energii według indeksu TGEBase kosztowała w czerwcu 2018 r. 229 zł, cena gwałtownie podskoczyła w sierpniu (do 260 zł), by osiągnąć 273 zł we wrześniu. Z końcem roku ponownie spadła do 229 zł/MWh. Ponownie zaczęła rosnąć w maju br. (246 zł/MWh), by osiągnąć 266 zł w sierpniu (tuż po tym, jak w lipcu ceny pozwoleń na emisje sięgnęły niemal 30 euro/t). W październiku średnioważona cena znów kształtowała się na poziomie 226 zł – na poziomie zbliżonym do czerwca 2018 r.
Trwający właśnie proces zatwierdzania taryf przez Urząd Regulacji Energetyki powinien zakończyć się w połowie grudnia, chociaż zdarzało się też wydłużenie go o kilka miesięcy.
Trudno jednak będzie nie uznać za uzasadnione kosztów związanych np. z pozwoleniami na emisje gazów cieplarnianych, z dwutlenkiem węgla na czele. Ceny energii zaczęły rosnąć jeszcze w połowie 2018 r. – działo się tak za sprawą drożejących pozwoleń na emisje CO2. Z poziomu około 14 euro w połowie 2018 r. cena ta podniosła się ponaddwukrotnie, dobijając pułapu niemal 30 euro za tonę w lipcu br. I choć od tamtej pory nieco spadła – do 24 euro – wciąż pozostaje znacznie wyższa niż wówczas.
To samo dotyczy cen polskiego węgla, które dziś niemal kompletnie oderwały się od cen na rynkach światowych. Cena tony węgla w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) pod koniec listopada wynosiła 59,25 dol. (ok. 230–240 zł), cena tony węgla kostka w kopalniach Polskiej Grupy Górniczej, zgodnie z informacjami publikowanymi na stronach internetowych PGG, sięga 725–750 zł.
Pozytywna drożyzna
– Nie można zaburzać sygnałów płynących z rynku, bo to nas może wpędzić w duży kryzys energetyczny – podkreśla Maćkowiak-Pandera. – Wzrost cen wynika z konkretnych czynników i nie jest to wyłącznie cena pozwoleń do emisji CO2, ale też konkurencja na rynku i działanie giełdy energii. Trzeba się skupić na naprawianiu ich: ograniczać emisje i zwiększać konkurencję. Tylko te działania mogą ograniczyć wzrost cen energii – uzupełnia.
Według niej paradoks polega na tym, że wyższe ceny energii motywują do poprawy efektywności energetycznej i inwestycji w niskoemisyjne źródła. To z kolei działania pożądane z perspektywy polityki klimatyczno-energetycznej. Innymi słowy, podwyżek powinniśmy wypatrywać nie tyle ze zgrozą, ile z nadzieją.