Zawistowski, TGE: Chcemy więcej dużych graczy

Musimy zdawać sobie sprawę z tego, że nigdzie na świecie nie ma i nie będzie idealnego modelu działania rynku, i jedyne, co możemy zrobić, to ciągle go udoskonalać – mówi Piotr Zawistowski, prezes Towarowej Giełdy Energii.

Publikacja: 10.01.2019 17:49

Zawistowski, TGE: Chcemy więcej dużych graczy

Foto: Adobe Stock

Na rynku energii elektrycznej mamy do czynienia z dużymi zawirowaniami dotyczącymi cen prądu dla odbiorców końcowych. Czy ostatnie zmiany ustawowe spowodują duży spadek obrotów na TGE?
Piotr Zawistowski: W naszej ocenie wprowadzone ostatnio regulacje nie powinny mieć bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie TGE. Giełda nie prowadziła szczegółowych analiz w tej sprawie, gdyż nowe przepisy dotyczą relacji sprzedawców z odbiorcami końcowymi, a nie bezpośrednio nas. Ponieważ co do zasady zaproponowany mechanizm polega na utrzymaniu zeszłorocznych cen według pewnego modelu, jednocześnie rekompensując spółkom różnice w ponoszonych kosztach, które związane są z tym mechanizmem, mogłoby się wydawać, że nie powinno to zaburzyć hurtowego rynku energii elektrycznej. Słów „mogłoby się wydawać” użyłem celowo, ponieważ mamy niepewność, co będzie po 2019 r., a transakcje na TGE zawierane będą nie tylko na ten rok, ale także na lata następne. Uczestnicy rynku oczekują teraz na szczegółowe regulacje, które pokażą, na jakich zasadach będą otrzymywać rekompensaty za utrzymanie cen prądu na wcześniejszych poziomach. Z tym związana jest niepewność. W ubiegłym roku wprowadzano przepisy dotyczące 100-proc. obliga giełdowego na sprzedaż prądu, natomiast dwa lata temu wchodziły w życie regulacje MiFID (europejska dyrektywa dotycząca instrumentów i produktów finansowych – red.). W wyniku istniejącej wówczas niepewności dało się zauważyć wahania obrotów na TGE. Nie mogę zatem wykluczyć, że pośrednio obecne regulacje również mogą wpłynąć na zachowania uczestników rynku. Może, ale nie musi, wystąpić np. sytuacja, w której firmy będą wstrzymywać się z kontraktacją na 2020 r. do czasu, aż więcej wyjaśni się w sprawie rekompensat.

Niedawno prezes Urzędu Regulacji Energetyki (URE) złożył do prokuratury zawiadomienie dotyczące możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na manipulacji cenami energii elektrycznej na TGE. Czy faktycznie do takich manipulacji mogło dojść i czy giełda mogła im przeciwdziałać?
W tej sprawie ważne jest zrozumienie, na jakich zasadach działa giełda. Przede wszystkim trzeba pamiętać, że zapewnia ona miejsce do handlu, dba o transparentność i anonimowość transakcji, musi sprostać wielu wymaganiom formalnoprawnym – od przepisów krajowych po europejskie – oraz zapewnić bezpieczeństwo rozliczeń. Ponadto jesteśmy pod nadzorem dwóch regulatorów, czyli URE i Komisji Nadzoru Finansowego. Jeśli obserwujemy na rynku zdarzenia, które budzą nasze wątpliwości co do ich zgodności z obowiązującymi przepisami, to oczywiście informujemy o nich organy nadzorcze. Odnosząc się bezpośrednio do zawiadomienia prezesa URE, mogę jedynie powiedzieć, że nie możemy i nie chcemy komentować publicznie zachowań poszczególnych uczestników rynku. Z jednej strony jest to związane z tajemnicą, która nas obowiązuje, a z drugiej nie mamy pełnej wiedzy na temat sytuacji, której dotyczy zawiadomienie do prokuratury. To organy nadzorcze mają szeroki dostęp do informacji o rynku. Uzyskują je nie tylko od TGE, ale także bezpośrednio od innych uczestników rynku, którym mogą zadawać wiążące pytania. Ponadto trzeba pamiętać, że na rynku towarowym nie widzimy wszystkich transakcji dotyczących danego produktu. W ubiegłym roku obligo giełdowe dotyczące handlu energią elektryczną wynosiło 30 proc. Wprawdzie w tym roku wynosi już 100 proc., ale są pewne wyłączenia. Wreszcie pamiętajmy, że trwające postępowania dotyczą dalszych wyjaśnień i jeszcze niczego nie przesądzają. Reasumując, z perspektywy TGE, trudno nawet ocenić ich zasadność. Jednocześnie URE wskazuje jednak, że na rynku nie mogą dziać się rzeczy dowolne i że prowadzi nad nim nadzór, a to należy postrzegać pozytywnie.

Niezależnie od tego, czy faktycznie doszło do manipulacji cenami prądu czy nie, nie obawia się pan, że informacje o nieprawidłowościach w handlu energią mogą mieć negatywny wpływ na postrzeganie TGE, a w konsekwencji i na giełdowe obroty?
Być może mogą, ale nie mamy na to wpływu. Pamiętajmy, jaka jest rola giełdy, o czym mówiłem wcześniej. Gdyby do nieprawidłowości lub błędów doszło w samej TGE, to zapewne nasza wiarygodność na rynku mocno by spadła. W tym przypadku, o ile potwierdzą się zarzuty, mamy raczej do czynienia ze spadkiem wiarygodności zachowań uczestników rynku w hurtowym obrocie energią elektryczną. Abstrahując od wyników prowadzonego postępowania, ważne jest, aby doprowadziło ono do pełnego wyjaśnienia przeszłych zdarzeń, bo to oczyści sytuację na rynku. Co więcej, pozwoli usprawnić obecne mechanizmy, tak aby w przyszłości nie dochodziło do nieprawidłowości. Musimy też zdawać sobie sprawę z tego, że nigdzie na świecie nie ma i nie będzie idealnego modelu funkcjonowania rynku i jedyne, co możemy zrobić, to ciągle go udoskonalać. Podczas uroczystości z okazji 15-lecia uzyskania przez TGE licencji na prowadzenie giełdy towarowej prezes URE wyraził obawę, że struktura giełdowego rynku towarowego w Polsce jest zbyt skoncentrowana oraz nie ma tak wielu podmiotów prowadzących handel jak kiedyś. Oczywiście chciałbym, żeby dużych graczy na naszym rynku było więcej, ale nie za bardzo mamy na to wpływ. W całej Europie rynek energii i gazu jest mocno skonsolidowany i coraz trudniej o jego dywersyfikację. Aby zaradzić związanym z tym nadużyciom czy w ogóle problemom, wprowadza się liczne regulacje na poziomie krajowym i europejskim. To jednak nie ustrzeże nas przed wszystkimi negatywnymi zjawiskami. Jakieś zagrożenia i błędy zawsze będą. Kluczowe jest, by umieć sobie z nimi radzić, a ich wyjaśnienie na pewno wzmacnia nadzór i bezpieczeństwo rynku.

Jakie są główne cele zarządu TGE na ten rok?
Na pewno będziemy kontynuowali proces autoryzacji platformy OTF (zorganizowana platforma obrotu, którą musi wdrożyć spółka, aby dostosować funkcjonujące w jej strukturze rynki do unijnych wymogów – red.). Wkrótce zapewne pojawią się pytania z KNF i będziemy musieli na nie w sposób jak najbardziej pełny odpowiedzieć. Wprawdzie nie spodziewamy się, że będą potrzebne duże uzupełnienia, ale nawet bez nich będzie jeszcze dużo pracy związanej z OTF.

Kiedy oczekujecie zgody KNF na uruchomienie platformy OTF?
To oczywiście zależy od KNF. Bardzo chcielibyśmy, aby taka zgoda pojawiła się jesienią tego roku.

Co jeszcze zarząd TGE chce osiągnąć w 2019 r.?
Dużym wyzwaniem jest uruchomienie rynku dnia bieżącego w modelu XBID (opracowana przez Deutsche Boerse platforma handlowa transgranicznego rynku energii elektrycznej – red.). Ze względu na to, że projekt jest bardzo skomplikowany i wymagający, na pewno mocno zaangażuje TGE w dalszych nad nim pracach. Jesteśmy na ostatnim etapie przygotowań, ale przed nami testy techniczne, przekazanie wiedzy uczestnikom rynku, przygotowanie procedur i ostateczne uzgodnienia z organami nadzoru. W ramach integracji z europejskim rynkiem energii elektrycznej XBID realizujemy dwa projekty lokalne dla transakcji handlu energią elektryczną w systemie notowań ciągłych. Są to działania dotyczące połączeń ze Szwecją i Litwą oraz dodatkowo na granicach z Niemcami i Czechami, czyli na połączeniach, które dotychczas nie były udostępniane handlowo. Termin uruchomienia nie jest jeszcze ostatecznie uzgodniony, ale wszystko wskazuje, że nastąpi to po okresie wakacyjnym. Będziemy informować interesariuszy o postępie prowadzonych przez nas prac.

Na rynku energii elektrycznej mamy do czynienia z dużymi zawirowaniami dotyczącymi cen prądu dla odbiorców końcowych. Czy ostatnie zmiany ustawowe spowodują duży spadek obrotów na TGE?
Piotr Zawistowski: W naszej ocenie wprowadzone ostatnio regulacje nie powinny mieć bezpośredniego wpływu na funkcjonowanie TGE. Giełda nie prowadziła szczegółowych analiz w tej sprawie, gdyż nowe przepisy dotyczą relacji sprzedawców z odbiorcami końcowymi, a nie bezpośrednio nas. Ponieważ co do zasady zaproponowany mechanizm polega na utrzymaniu zeszłorocznych cen według pewnego modelu, jednocześnie rekompensując spółkom różnice w ponoszonych kosztach, które związane są z tym mechanizmem, mogłoby się wydawać, że nie powinno to zaburzyć hurtowego rynku energii elektrycznej. Słów „mogłoby się wydawać” użyłem celowo, ponieważ mamy niepewność, co będzie po 2019 r., a transakcje na TGE zawierane będą nie tylko na ten rok, ale także na lata następne. Uczestnicy rynku oczekują teraz na szczegółowe regulacje, które pokażą, na jakich zasadach będą otrzymywać rekompensaty za utrzymanie cen prądu na wcześniejszych poziomach. Z tym związana jest niepewność. W ubiegłym roku wprowadzano przepisy dotyczące 100-proc. obliga giełdowego na sprzedaż prądu, natomiast dwa lata temu wchodziły w życie regulacje MiFID (europejska dyrektywa dotycząca instrumentów i produktów finansowych – red.). W wyniku istniejącej wówczas niepewności dało się zauważyć wahania obrotów na TGE. Nie mogę zatem wykluczyć, że pośrednio obecne regulacje również mogą wpłynąć na zachowania uczestników rynku. Może, ale nie musi, wystąpić np. sytuacja, w której firmy będą wstrzymywać się z kontraktacją na 2020 r. do czasu, aż więcej wyjaśni się w sprawie rekompensat.

Ceny Energii
Prezes UOKiK uderza w ustawę o mrożeniu cen energii
Ceny Energii
Mrożenie cen energii droższe niż szacowano. Są kolejne uwagi do projektu
Ceny Energii
Spółki bez rekompensat? Kurs Taurona spada, a inne resorty krytykują projekt
Ceny Energii
Ministra Hennig-Kloska: Bon energetyczny ma złagodzić podwyżkę ceny prądu
Ceny Energii
Nowe taryfy na prąd to „wejście do kasyna i niepewność". Niepokój sprzedawców