Oferta zaangażowania PGE w budowę „ostatniego bloku węglowego w Polsce” pojawiła się w styczniu. Złożyły ją uczestniczące w projekcie budowy firmy Enea i Energa, posiadające po połowie udziałów. Eksperci interpretowali sytuację jednoznacznie: udziałowcy chcą podzielić się przede wszystkim kosztami przedsięwzięcia, szacowanymi na 6 mld złotych. Tym bardziej, że z każdym miesiącem narasta – demonstrowana przynajmniej oficjalnie – niechęć sektora bankowego do finansowania inwestycji związanych z węglem.

""

Były minister energii Krzysztof Tchórzewski

Foto: energia.rp.pl

Decyzja PGE może też wynikać ze zniknięcia ministerstwa energii. Rozbudowa elektrowni w Ostrołęce o blok o mocy 1000 MW była odbierana jako oczko w głowie szefa resortu, Krzysztofa Tchórzewskiego. Presja ministerstwa miała skłonić do zaangażowania w projekt Eneę oraz Energę, a minister Tchórzewski zapowiadał też wkład własny TFI Energia – funduszu należącego do PGE.

Projekt wybudowania nowego bloku węglowego w Ostrołęce nie podobał się zarówno mniejszościowym akcjonariuszom koncernów energetycznych, ani znacznej grupie ekspertów oraz – rzecz jasna – ekologom. Być może dlatego prace nad nowym blokiem w Ostrołęce wciąż się ślimaczą, tymczasem – zgodnie z harmonogramem prac – nowy blok miałby zacząć wytwarzać energię w 2023 r.