Rafał Gawin, prezes, URE: Czeka nas rewolucja w korzystaniu z prądu

Trzeba uświadomić klientów, że przy taryfach dynamicznych ceny energii szybko się zmieniają i są ryzyka. Bez wiedzy i technicznych możliwości klient nie zyska, a może stracić – mówi Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

Publikacja: 29.01.2024 03:00

Rafał Gawin, prezes, URE: Czeka nas rewolucja w korzystaniu z prądu

Foto: mat. pras.

Jak ocenia pan zakończone w grudniu postępowania taryfowe?

Prowadzone przez nas postępowania taryfowe na rok 2024 jak co roku bazowały na komunikacji i negocjacjach między regulatorem a spółkami obrotu. Zwykle oczekiwania spółek obrotu są znacznie wyższe niż to, co jest efektem finalnym w zatwierdzonej przez prezesa URE taryfie. W toku postępowania weryfikujemy, czy wskazane przez przedsiębiorcę koszty uzasadnione związane z dostarczeniem energii odbiorcom nie są za wysokie. Koszty te wynikają z definicji prawa energetycznego i są to niezbędne minimalne koszty, jakie musi ponieść spółka, aby świadczyć usługi dostaw energii dla odbiorców chronionych taryfą. Zwracam przy tym uwagę, że koszty uzasadnione nie są tożsame z kosztami księgowymi. Co więcej, fakt prowadzenia działalności na rynku, gdzie ceny są regulowane, nie eliminuje ryzyk biznesowych związanych z tą działalnością. Rolą przedsiębiorstwa – czyli profesjonalnego uczestnika rynku – jest zakup energii po cenie najbliższej kosztom uzasadnionym. Jeśli natomiast zapłaci ono, z różnych powodów, za energię w hurcie, więcej niż poziom kosztów skalkulowanych przez prezesa URE na podstawie analizy sytuacji rynkowej, to jest to już biznesowa kalkulacja firm i ryzyko po ich stronie.

PGE i Energa poinformowały, że zatwierdzone na 2024 r. taryfy wiążą się ze stratami na taryfie dla gospodarstwach domowych i koniecznością zawiązania rezerw. Czy wnioski o zmiany taryf od tych firm wpłynęły?

Nie, żadne wnioski o zmiany taryf jeszcze nie wpłynęły, aczkolwiek odnotowaliśmy te informacje, podobnie jak sygnały płynące od Taurona i Enei, które nie zgłaszały uwag co do wysokości zatwierdzonych taryf.

Wracając do taryf za rok poprzedni, Enea nie odpuszcza i w związku ze zbyt niskimi taryfami za 2023 r. poniosła – jak przekonuje – straty. Będzie dochodzić zadośćuczynienia.

Jeśli chodzi o taryfy na 2023 r., to Enea po zatwierdzeniu tychże w grudniu 2022 r. złożyła do prezesa URE wniosek o zmianę taryfy, który rozpatrzyliśmy negatywnie. Enea zaskarżyła tę decyzję do sądu i obecnie trwa postępowanie w tej sprawie. Natomiast taryfa zatwierdzona na rok 2024 nie budzi już zastrzeżeń spółki. Przykład Enei pokazuje zatem, że firmy porównywalnej wielkości, które mają podobny poziom kosztów, mogą zabezpieczyć swoje dostawy, uwzględniając koszty uzasadnione lub też nie. To spółka, kontraktując zakupy energii, ocenia, jakie ryzyka akceptuje, a jakie nie. Przykład zadowolonych i niezadowolonych firm pokazuje, że te firmy inaczej oceniały ryzyka i dokonywały różnych kontraktacji.

Jesienią 2023 r. mówił pan, że wzrosty cen energii na 2024 r. mogą być nieakceptowalne społecznie. Obecnie cena na TGE wynosi 400 zł za MWh. Czy dzisiaj powiedziałby pan to samo po 30 czerwca, kiedy mrożenia już nie będzie?

Taryfa, po której rozliczają się gospodarstwa domowe, to plan wydatków na kolejny rok, a więc trudno jest porównywać ceny energii z taryfy do obecnie notowanych na giełdzie. Pamiętajmy też, że od 2007 r. gospodarstwa domowe mają prawo zmienić sprzedawcę. Oznacza to, że odbiorca ma prawo, ale nie obowiązek skorzystać z taryfy. Jeśli więc sprzedawcy zaoferują ceny niższe niż taryfowe, bo np. warunki rynkowe na to pozwolą, odbiorca może skorzystać z takiej oferty – innej niż taryfa.

To wymaga jednak większej wiedzy ze strony konsumenta i zwiększenie jego świadomości.

Mówimy o tej potrzebie od lat. A jest ona jeszcze bardziej aktualna w czasie, kiedy obserwujemy tak dynamiczne i dotyczące wszystkich uczestników rynku energii zmiany. Mimo wszystko jednak to nadal taryfa jest najbardziej powszechnym i relatywnie najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla gospodarstw domowych. Minimalizuje ona ryzyka zmienności cen czy dostępności energii na rynku. Z drugiej strony, odbiorca nie musi z niej korzystać, jeśli uzna, że oferta pozataryfowa jest dla niego bardziej atrakcyjna. Spadające ceny energii na TGE mogą się przekładać na inne niż taryfa propozycje ze strony sprzedawców energii.

Wracając do potrzeby mrożenia cen…

Sugestie o potrzebie ochrony wyłącznie najuboższych odbiorców wydają się w mojej ocenie rozsądnym podejściem. Nie wszyscy potrzebują ochrony na tym samym poziomie. Są klienci bardziej świadomi, mający duże zużycie i ci korzystają ze wspomnianej już przeze mnie możliwości zmiany sprzedawcy i proponowanych przez sprzedawców ofert innych niż taryfa. W ten sposób mogą chronić się przed podwyżkami. Są też tacy, którzy nie mają wystarczającej świadomości albo mają zbyt niskie zużycie energii, aby skorzystać z atrakcyjnych ofert pozataryfowych. Zatem celowana pomoc jest bardzo dobrym kierunkiem. Nie ma potrzeby chronić wszystkich, bo wielu może – korzystając z istniejących rozwiązań – ochronić się samodzielnie. Takie rozwiązanie wpisuje się też w postulowane przeze mnie stopniowe odchodzenie od działań osłonowych, czyli mrożenia cen energii.

Pod koniec roku spółki obrotu obawiały się, że inny sposób interpretacji konieczności rozliczania z odpisów na Wypłatę Funduszu Wypłaty Różnicy (mrożenie cen energii) – niż dotychczas myślały – może skutkować karami URE. Te kontrole już ruszyły?

Na wstępie należy rozdzielić dwie kategorie postępowań, które prowadzimy w tym obszarze. Pierwsza kategoria to kontrola sprawozdań i ich terminowości, a druga to kontrola prawidłowej kalkulacja poziomu wpłat na Fundusz. Rozpoczęliśmy od sprawdzenia terminowości składania sprawozdań. Jeśli natomiast z treści sprawozdań wynika, że należy coś wyjaśnić w zakresie poziomu odpisów, wówczas rozpoczynamy postępowania wyjaśniające.

I to jest to druga kategoria postępowań, jak rozumiem bardziej oficjalna, której jeszcze wobec nikogo nie rozpoczęliście?

Tak jest. Co do oceny wysokości odpisów, to faktycznie nasza informacja o interpretacji sposobu oceny rozliczeń odpisów wzbudziła wiele emocji. Zdecydowaliśmy, że w pierwszej kolejności korzystamy z narzędzi prawnych, które pozwalają na prowadzenie postępowań wyjaśniających. W debacie publicznej pojawiały się informacje o daleko idących konsekwencjach odmiennych interpretacji wyliczania poziomu odpisów. Mamy świadomość, że za firmami, których dotyczył obowiązek odpisu stoją tysiące klientów – a tych mamy obowiązek chronić. W ramach naszych postepowań wyjaśniających chcemy też ustalić, czy istnieje potrzeba doprecyzowania regulacji w tym zakresie. Chciałbym także wyjaśnić, że regulacja kryzysowa z ub. roku miała wywołać falę upadków firm obrotu, a do niczego takiego nie doprowadziła. Mimo tej ustawy i ograniczonej marży, wyniki firm były na plusie.

Ile obecnie sprawdzacie Państwo firm?

Sprawdzanych jest obecnie 114 wniosków rozliczeniowych za okres od grudnia 2022 do maja 2023, a kolejnych postępowań sprawdzających przybywa. W miarę sprawdzania terminowości składania wniosków o rozliczenie odpisu, sprawdzamy też ich poziom oraz oceniamy czy jest on uzasadniony. Jednak póki co nie korzystamy z narzędzi prawnych jakie daje nam ustawa o mrożeniu cen energii. Jeśli stwierdzimy, niejako przy okazji, w ramach postepowań sprawdzających terminowość rozliczeń, duże odchylenia dotyczące wielkości odpisów, powinnyśmy wraz z ustawodawcą wyjaśnić ten problem. Jak już wspomniałem - za spółkami obrotu stoją klienci, którzy w konsekwencji ewentualnych kar dla firm mogliby ucierpieć.

W konsekwencji niedawnych zmian w prawie energetycznym doszło do kilku udogodnień sieciowych dla firm realizujących OZE. Istnieje możliwość lokowania linii bezpośredni i współdzielenia sieci. Entuzjazmu po stronie inwestorów jednak nie widać.

Faktycznie obecnie w naszym rejestrze figuruje tylko jednak firma, która korzysta z linii bezpośredniej. Prowadzimy jednak postępowania dotyczące wpisania trzech kolejnych firm do tego rejestru. Sądzę, że tak niewielka liczba zainteresowanych może wynikać ze zbyt dużego entuzjazmu na etapie projektowania nowych regulacji. Przedsiębiorcy oczekiwali, że taką linię będzie można budować bez żadnych regulacji i koncesji. A tak nie jest. Wymagania były jasne od początku, ale chyba nie wszyscy je rozumieli. Może właśnie dlatego nie ma dużego zainteresowania na obecnym etapie, ale nie jest prawdą, że takiego zapotrzebowania nie ma. Rynek potrzebuje czasu, aby oswoić się z praktyką wdrażania konkretnych rozwiązań, w tym z wymaganiami administracyjnymi czy technicznymi. Praktykę trzeba wypracować. Na tym etapie nie wiem, czy potrzebna jest korekta przepisów.

Linia bezpośrednia i współdzielenie sieci rozwiążą problem długiego czekania na podłączenie instalacji OZE do sieci?

Poprosiliśmy operatorów: przesyłowego i dystrybucyjnych o przedstawienie szacunków w tym zakresie. Co do samych podłączeń, mamy w Urzędzie blisko 1000 skarg dotyczących odmów podłączenia do sieci przez ich operatorów. Jesienią ub. roku zapytaliśmy operatorów, jak w ich ocenie takie rozwiązania jak linia bezpośrednia, współdzielenie sieci przez kilka podmiotów (cable pooling) oraz podłączenia komercyjne są w stanie zmniejszyć liczbę tych spornych spraw i czy toczą się rozmowy z inwestorami, aby korzystając z tych nowych narzędzi, rozwiązać problem braku miejsca w sieci na podłączenie. Jeśli tak – jak to się odbywa, jakie są problemy, jak regulator może wesprzeć takie działania. Obecnie analizujemy odpowiedzi przedsiębiorstw.

Od sierpnia tego roku formalnie będzie można oferować tzw. taryfy dynamiczne, a więc oferty sprzedażowe ceny energii, której wartość zmienia się co 15 min. To szansa na tańszy prąd czy pułapka skutkująca wyższą ceną energii?

Faktycznie taryfy dynamiczne ruszą już za siedem miesięcy. Musimy jednak pamiętać, że taryfy dynamiczne – przynajmniej na początku – nie będą dla wszystkich, ponieważ istnieją ograniczenia techniczne. Chodzi o konieczność korzystania z licznika zdalnego odczytu. Druga bariera to brak centralnego systemu informacji rynku energii (CSIRE). Ten ruszy dopiero w lipcu 2025 r. Jest on niezbędny, aby klient np. wiedział, kiedy i jakie są poziomy cen energii. Kluczowe są jednak liczniki, bo to ich montaż determinuje możliwość korzystania z takiego rozwiązania jak taryfa dynamiczna. Na koniec 2023 r. – zgodnie z prawem – miało to być 15 proc. spośród wszystkich urządzeń pomiarowych. Na koniec 2022 r. było to ledwie 7 proc.

Czy potrzebujemy kampanii informacyjnej uświadamiającej odbiorców o ryzykach i zagrożeniach tych taryf?

Jak najbardziej tak, choćby po to, aby uświadamiać klientów, że nowe rozwiązania nie są dla wszystkich. Obawiam się też, że jak pokazuje praktyka – pojawią się na rynku podmioty, które na braku świadomości odbiorców będą chciały zarobić. Warto zatem zadbać o odpowiednią edukację. Trzeba uświadomić klientów, że ceny energii dynamicznie się zmieniają i wiążą się z tym ryzyka. Bez tej świadomości, wiedzy oraz wspomnianych już technicznych możliwości klient nie zyska, a może stracić. Każda forma edukacji i informacji jest ważna. Co ważne, ustawodawca nałożył na sprzedawców obowiązek publiczno-prawny informowania odbiorców o zaletach, ale i o ryzykach tych taryf. Tak jak np. banki mają obowiązek informować klientów zaciągających kredyt o poziomie ryzyka z tym związanego.

Dla kogo więc będą to taryfy?

Taryfy dynamiczne będą dedykowane klientom świadomym i wyedukowanym, a także takim, którzy mają duże zużycie i mają przestrzeń, by zaoszczędzić energię. Chodzi o czas i możliwości zarządzania poborem energii. Aby zyskać na takich taryfach, trzeba mieć możliwości przesuwania swojego największego poboru energii na czas, kiedy to cena np. w środku dnia jest najniższa. Nie każdy ma taką możliwość. Skorzystają także ci, którzy mają przydomowe magazyny energii i w ten sposób mogą tanio uzupełniać swój magazyn na resztę dnia. Trudno wymagać od każdego, że będzie np. w aplikacji śledził na bieżąco ceny energii na rynku bilansującym co 15 min. Czekamy jeszcze na wspomniany system informatyczny, aby te aplikacje z danymi o cenach mogły działać.

Ale mogą się pojawić oferty hybrydowe, korzystające z mechanizmu taryf dynamicznych.

To prawda, sama taryfa dynamiczna odzwierciedla ceny rynku dnia bieżącego. Jest jednak szansa, że firmy sprzedażowe zaoferują produkty w formie taryf dynamicznych, gdzie jednak cena będzie uśredniona np. w formie średniej cen z miesiąca.

Jak będzie wyglądać fizycznie rozliczanie energii, której cena zmienia się co 15 min?

Jeśli na przykład nasza pralka pracuje 30 min, to przez pierwszy kwadrans będziemy rozliczani po cenie jednej takiej jednostki, a kolejne 15 min po kolejnej, już zmienionej cenie.

Rafał Gawin

Jest doktorem nauk technicznych ze specjalnością elektroenergetyka i gospodarka energetyczna. W Urzędzie Regulacji Energetyki pracuje od 2004 r., od 2014 r. pełnił funkcję zastępcy dyrektora departamentu rozwoju rynków i spraw konsumenckich. Na stanowisko prezesa URE został powołany w 2019 r. W marcu 2021 r. został wybrany na stanowisko wiceprzewodniczącego Rady Regulatorów Agencji ds. Współpracy Organów Regulacji Energetyki (ACER).

Jak ocenia pan zakończone w grudniu postępowania taryfowe?

Prowadzone przez nas postępowania taryfowe na rok 2024 jak co roku bazowały na komunikacji i negocjacjach między regulatorem a spółkami obrotu. Zwykle oczekiwania spółek obrotu są znacznie wyższe niż to, co jest efektem finalnym w zatwierdzonej przez prezesa URE taryfie. W toku postępowania weryfikujemy, czy wskazane przez przedsiębiorcę koszty uzasadnione związane z dostarczeniem energii odbiorcom nie są za wysokie. Koszty te wynikają z definicji prawa energetycznego i są to niezbędne minimalne koszty, jakie musi ponieść spółka, aby świadczyć usługi dostaw energii dla odbiorców chronionych taryfą. Zwracam przy tym uwagę, że koszty uzasadnione nie są tożsame z kosztami księgowymi. Co więcej, fakt prowadzenia działalności na rynku, gdzie ceny są regulowane, nie eliminuje ryzyk biznesowych związanych z tą działalnością. Rolą przedsiębiorstwa – czyli profesjonalnego uczestnika rynku – jest zakup energii po cenie najbliższej kosztom uzasadnionym. Jeśli natomiast zapłaci ono, z różnych powodów, za energię w hurcie, więcej niż poziom kosztów skalkulowanych przez prezesa URE na podstawie analizy sytuacji rynkowej, to jest to już biznesowa kalkulacja firm i ryzyko po ich stronie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Elektroenergetyka
Elektroenergetyka zieleni się na giełdzie po doniesieniach o wydzieleniu węgla
Elektroenergetyka
Ukraina zaskoczyła. Wyprodukowała nadmiar prądu i wysłała do Polski
Elektroenergetyka
Enea podaje wyniki i przypomina o zawieszeniu NABE
Elektroenergetyka
Kolejny państwowy kontrakt-widmo. Tak się kończy kupowanie biomasy na pustyni
Elektroenergetyka
Straty Ukrainy po największym rosyjskim ataku na obiekty energetyczne
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił