Paulina Hennig-Kloska: Elektrownia jądrowa musi powstać jak najszybciej

Dyskusja o zmianie lokalizacji elektrowni jądrowej opóźni budowę o 10 lat. Trwa szukanie miejsca pod budowę drugiej – mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu i środowiska.

Aktualizacja: 25.01.2024 07:42 Publikacja: 25.01.2024 03:00

Paulina Hennig-Kloska od grudnia 2023 r. jest ministrem klimatu i środowiska.

Paulina Hennig-Kloska od grudnia 2023 r. jest ministrem klimatu i środowiska.

Foto: Tomasz Kaczor

Co zastała pani w Ministerstwie Klimatu i Środowiska po ośmiu latach rządów PiS?

Duży bałagan, wiele zaległości i niekompetencję w zarządzaniu podległymi jednostkami. Wstrzymane procesy decyzyjne, zwłaszcza w obszarze zobowiązań wobec Komisji Europejskiej, które w dalszej kolejności doprowadziły np. do utraty płynności Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zbyt często decyzjami w tym resorcie rządziła polityka.

Polityka, czyli Nowogrodzka?

Przede wszystkim populizm. I otwieranie kolejnych sporów z Unią Europejską oraz niechęć do potrzebnych zmian w procesie transformacji energetyczno-klimatycznej. To były główne przyczyny problemów, które odziedziczyliśmy po Prawie i Sprawiedliwości.

Odziedziczyła pani między innymi wielką dziurę finansową w programie „Czyste powietrze”. Organizacje społeczne szacują, że na wymianę starych kotłów do ogrzewania domów brakuje ponad 700 mln zł.

W drugiej połowie stycznia te zaległości wynoszą 470 mln zł. Problem systematycznie się pogłębia, bo każdego tygodnia wpływają wnioski o dotacje o łącznej wartości ok. 100 mln zł, a wdrażanie nowych programów unijnych zostało wstrzymane. Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na bieżąco dostają środki na wypłatę dotacji, nie jest więc prawdą, że płatności zostały całkowicie wstrzymane. Szykujemy oczywiście systemowe rozwiązanie tego problemu i próbujemy udrożnić przepływ środków. Złożyliśmy poprawkę do budżetu, aby przesunąć w czasie płatność z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na Fundusz Drogowy w wysokości 370 mln zł. Te środki chcielibyśmy przeznaczyć na wypłatę zaległych dotacji z programu „Czyste powietrze”, ale jeżeli prezydent nie podpisze ustawy okołobudżetowej przed 25 stycznia, ta ścieżka zniknie.

Czytaj więcej

Kto nie chce atomu na Pomorzu? Wiemy, kto chce zmiany decyzji środowiskowej

I co wówczas z programem „Czyste powietrze”?

Mamy przynajmniej trzy ścieżki zapasowe i w ciągu tygodnia przywrócimy płynność programowi. W perspektywie najdalej dwóch miesięcy uruchomimy zaś główny mechanizm finansowania w ramach unijnego programu FEnIKS, z którego w tym roku chcemy wydać minimum 4 mld zł. Wszystkie zaległe dotacje zostaną wypłacone.

Ogłoszony przez poprzedników w 2018 r. program, zakładał likwidację ponad 3 mln kotłów na węgiel w ciągu dziesięciu lat. Tymczasem nadal mamy ok. 2,7 mln instalacji do wymiany.

Zdecydowanie musimy przyspieszyć. Z programu najczęściej korzystają najubożsi, którym przysługuje 90 proc. dofinansowania, oraz osoby bardziej majętne, które świadomie wykorzystują program do poprawy ekonomiki ich domowych instalacji. Musimy więc zwiększyć zainteresowanie „Czystym powietrzem” wszystkich pomiędzy, czyli osób o średnich dochodach. Do zmiany są także słabe punkty programu, które mogą wpędzić ludzi w niepotrzebne problemy.

To znaczy?

Chodzi o pilne wyeliminowanie nieefektywnych pomp ciepła. Instalowanie takich urządzeń i występowanie o dotacje na nie może podważyć zaufanie obywateli do państwa i programu. Podobnie jest z montażem pomp ciepła w domach bez ich jednoczesnej termomodernizacji. To narażanie obywateli na niesamowicie wysokie koszty eksploatacji. Dziś wiem, że dla poprzedników nie było to tak oczywiste. Państwo w takiej sytuacji jest winne obywatelom informację o tym, jak efektywnie korzystać z programu, by poprawić, a nie pogorszyć swoją sytuację ekonomiczną. Będziemy chcieli dotrzeć do osób, które zainstalowały te nieefektywne pompy ciepła w domach bez termomodernizacji, by wspólnie z nimi rozwiązać problemy wysokich rachunków.

Czytaj więcej

Niełatwa droga do atomu, który ma za dziesięć lat wypełnić lukę po węglu

Ile elektrowni jądrowych powinno być w Polsce?

Miejsce budowy pierwszej jest wybrane i wszystkim znane. Miejsce drugiej lokalizacji jest zaś w trakcie wyboru. Trwają oczywiście analizy planu budowy elektrowni jądrowej w Choczewie, ale nie dotyczą słuszności wyboru lokalizacji, tylko harmonogramu realizacji projektu czy źródeł finansowania. Wnioski zostaną zapisane w aktualizacji Polskiego Programu Energii Jądrowej (PPEJ) zaplanowanej na ten rok.

Uruchomienie elektrowni jądrowej w Choczewie w 2033 r. jest nadal aktualne?

Musimy, jako państwo, bazować na faktach, a nie domniemaniach czy marzeniach. Będziemy analizować, na ile harmonogram przyjęty przez poprzednią ekipę jest możliwy do realizacji.

Audyt projektu jądrowego może wstrzymać prace nad nim?

Nie wyobrażam sobie tego, bo elektrowni jądrowej potrzebujemy jak najszybciej.

Czytaj więcej

Rząd zdradza na co chce wydać środki z KPO w energetyce

Ale pomorski samorząd podał w wątpliwość zasadność decyzji lokalizacyjnej. Proszę więc zadeklarować, że pierwsza elektrownia jądrowa na pewno powstanie w Choczewie.

Dyskusja o lokalizacji w Choczewie to burza w szklance wody. Nie było i nie ma żadnych podstaw do wszczęcia na nowo dyskusji dotyczącej lokalizacji pierwszej elektrowni jądrowej. Rozumiem jednak obawy i wątpliwości mieszkańców okolicy Choczewa. Widać, że w niedostateczny sposób wciągnięto społeczność lokalną i miejscowe samorządy w proces decyzyjny. To na pewno należy nadrobić, również zabezpieczając interesy tej gminy.

A wracając do deklaracji…

Nie wyobrażam sobie, aby elektrownia jądrowa w Polsce nie powstała. Musimy mieć świadomość, że zaczynanie od nowa dyskusji o lokalizacji może opóźnić budowę nawet o dziesięć lat, z potencjalnego 2033 r. zrobiłby się 2043. Polska – aby wypełnić cele klimatyczne – potrzebuje elektrowni jądrowej jeszcze w latach 30. XXI w.

Kto i w jaki sposób sfinansuje budowę?

Ta dyskusja jest przed nami, dziś jest zaś elementem naszego audytu. Po otrzymaniu szczegółowego i zaktualizowanego harmonogramu budowy należy zabezpieczyć limity w wieloletnim planie finansowym, będziemy o tym zapewne rozmawiać z ministrem finansów.

Czytaj więcej

Wiadomo kiedy zacznie działać nowe ministerstwo przemysłu

W budowie elektrowni jądrowej w Koninie, czyli projekcie ZE PAK, koreańskiego koncernu KHNP oraz PGE, państwo również powinno uczestniczyć?

Moja rola w ocenie tego projektu jest ograniczona, podobnie jak rola państwa w budowie tej elektrowni. To projekt realizowany przez podmiot prywatny i kończy się na współudziale spółki z udziałem Skarbu Państwa, która jest z kolei pod nadzorem innego resortu.

Swoją rolę do odegrania w naszym systemie energetycznym będą miały też małe reaktory jądrowe SMR, czyli projekt realizowany przez Orlen i Synthos?

Wpierw powinniśmy poznać odpowiedź na pytanie, na ile budowa małych reaktorów jądrowych jest realna w możliwym do określenia czasie.

Wstrzemięźliwość w odpowiedzi adekwatna do wątpliwości służb specjalnych.

Pytanie o wątpliwości służb specjalnych należy kierować do odpowiednich służb, sam projekt i wydane decyzje w dalszym ciągu są analizowane.

Porozmawiamy o wiatrakach, czy to temat tabu po pani przejściach z początku kadencji Sejmu?

W bilansie energetycznym Polski bardzo brakuje większego udziału energetyki wiatrowej. Trwają prace nad szeroką nowelizacją ustawy o odnawialnych źródłach energii, w której znajdą się również zmiany dotyczące tzw. ustawy wiatrakowej. Projekt będzie gotowy najdalej w marcu, potem ruszą konsultacje. Natomiast, na pewno w nowej ustawie o OZE będzie zapisane 500 m jako najmniejsza odległość od zabudowań dla dużych wiatraków. Nigdy nie było innych planów, zamieszanie z końca ubiegłego roku na pewno nie było potrzebne.

Czytaj więcej

Wiatraki Orlenu nie powstaną z polskiej stali

Stawia pani bardziej na atom czy wiatraki?

Każde z tych źródeł ma swoje zalety i każde ma swoją rolę do odegrania w nowym systemie energetycznym Polski.

Wiatraki czy węgiel?

W naszym interesie jest pójście w kierunku wyznaczonym przez Komisję Europejską, energia z węgla będzie coraz droższa. Szybkie, ale przemyślane odejście od węgla musi być bezpieczne dla ludzi i gospodarki.

Data końca węgla wyznaczona przez rząd PiS, czyli 2049 rok, ulegnie zmianie?

Nie mogę bazować na swoich przemyśleniach, muszę bazować na dokumentach. Odpowiem więc na to pytanie, gdy skończymy prace nad aktualizacją Polityki Energetycznej Państwa 2040 i powstanie Krajowy Plan Energii i Klimatu. Szczegóły tegoż planu zaprezentujemy pod koniec lutego. Jego publikacja pozwoli odpowiedzieć na wszystkie ważne pytania.

Nie boi się pani górników?

Znam ich bardzo wielu, sama pochodzę z terenu górniczego. Górnicy mają naprawdę ogromną świadomość, dokąd zmierza świat i że ich branża będzie wygaszana. Chcą tylko sprawiedliwej transformacji, która da im poczucie bezpieczeństwa. Za dowód, że tak można, niech posłuży subregion Konina, który – dzięki wysiłkowi samorządu – został wpisany do Funduszu Sprawiedliwej Transformacji. Program wygaszania wydobycia węgla brunatnego zabezpiecza przyszłość górników w nowych miejscach pracy. Z węglem w Polsce jest jeszcze jeden, duży problem: import. Musimy odbudować naszą suwerenność energetyczną, zmniejszając ilość węgla importowanego do Polski.

Czytaj więcej

Coraz mniej energii z węgla, a coraz więcej z OZE. Są najnowsze dane

Tylko, że węgiel importowany jest tańszy od krajowego, a droższy węgiel to wyższe ceny energii. Może się nie udać to zmniejszanie importu.

Prawo rynku jest bezlitosne ale nasza niezależność energetyczna jest niezwykle cenna, odczuliśmy to w czasie kryzysu wywołanego wojną na Ukrainie. Z drugiej strony widać, jak przez zaniedbanie inwestycyjne w kopalniach spada wydobycie. Spada nie dlatego, że nie ma zapotrzebowania na polski węgiel, ale dlatego, że efektywność spółek węglowych i kopalń jest bardzo niska a oczekiwanie na NABE zatrzymało procesy inwestycyjne.

Jakie pani stawia sobie cele klimatyczne?

Obowiązuje cel ograniczenia emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r. przyjęty jeszcze przez poprzedni rząd. W 2050 roku powinniśmy zaś dojść do neutralności klimatycznej. Po drodze jest rok 2040 i kolejny punkt pomiaru redukcji emisji, w tej sprawie negocjacje dopiero się rozpoczynają, czekamy jeszcze na stanowisko Komisji Europejskiej. Jestem za ambitną polityką klimatyczną, ale bezpieczną dla społeczeństwa i gospodarki.

Ile nas to będzie kosztować?

Dużo, ale mamy też dużo możliwości, aby pozyskać finansowanie z Unii Europejskiej i rynków finansowych. Wywiązując się z umowy koalicyjnej, utworzymy Fundusz Transformacji Energetyki, do którego od nowego roku musi trafiać przynajmniej 40 proc. przychodów ze sprzedaży uprawnień do emisji Co2 (EU ETS – red). Dodając do tego dodatkowe fundusze unijne i opłaty środowiskowe, w najbliższych latach możemy dysponować kwotą nawet 500 mld zł na transformację energetyczną. Oczywiście potrzeby są większe, ale rynek też będzie inwestował. Uważam wręcz, że transformacja energetyczna w Polsce w ostatnich latach postępowała wbrew, a nie dzięki rządowi.

My uważamy, że transformację energetyczną w Polsce robi właściwie tylko prywatny biznes.

Inaczej powiedziane, ale rozumujemy podobnie.

Czytaj więcej

Saudyjczycy chcą po cichu podkręcać na świecie popyt na ropę i paliwa kopalne

Spełni pani od razu zalecenie KE, aby wszystkie środki z handlu uprawnieniami do emisji CO2 finansowały transformację energetyczną? Do tej pory, tymi pieniędzmi płacono właściwie za wszystko, tylko nie za to.

Chciałabym, aby Fundusz Transformacji Energetyki ruszył już w przyszłym roku. Na początek musi do niego trafiać minimum 40 proc. środków z EU ETS. Mamy trudną sytuację budżetową ale docelowo musi do niego trafiać 100 proc. wpływów ze sprzedaży praw do emisji. Będę oczywiście o tym rozmawiać z ministrem finansów przy okazji projektowania budżetu na 2025 r.

A jeśli minister finansów, stwierdzi, że ma inne potrzeby?

Minister Andrzej Domański ma pełne zrozumienie dla potrzeb transformacji i również chce, aby przebiegała bezpiecznie.

Czy ceny energii po 30 czerwca będą nadal mrożone?

Pracujemy obecnie nad ustawą o ubóstwie energetycznym, która ochroni najbiedniejszych przed wzrostem cen energii. Na razie obserwujemy stabilizację sytuacji na rynku energii elektrycznej. Ogłoszone przez prezesa URE taryfy dla odbiorców chronionych są już znacząco niższe niż rok wcześniej. W pierwszej połowie roku przeciętny odbiorcy energii elektrycznej zaoszczędzi na naszej ustawie o mrożeniu cen ok. 500 zł. Dla niektórych taki dodatkowy koszt nie stanowi problemu, a dla innych jest to problem wyboru za co zapłacić.

Czyli mrożenie cen tak, ale z kryterium dochodowym?

Będziemy chcieli trafić z pomocą przede wszystkim do uboższej części społeczeństwa.

CV

Paulina Hennig-Kloska

Paulina Hennig-Kloska jest absolwentką politologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kształciła się także w zakresie analizy finansowej i controllingu na Akademii Ekonomicznej w Poznaniu. Przez kilkanaście lat była dyrektorem w branży bankowej. Od 2015 r. jest posłanką na Sejm z okręgu konińsko-gnieźnieńskiego, członkinią Komisji Finansów Publicznych, wiceprzewodniczącą Komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz wiceprzewodniczącą partii Polska 2050. Od grudnia 2023 r. jest ministrem klimatu i środowiska.

Co zastała pani w Ministerstwie Klimatu i Środowiska po ośmiu latach rządów PiS?

Duży bałagan, wiele zaległości i niekompetencję w zarządzaniu podległymi jednostkami. Wstrzymane procesy decyzyjne, zwłaszcza w obszarze zobowiązań wobec Komisji Europejskiej, które w dalszej kolejności doprowadziły np. do utraty płynności Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zbyt często decyzjami w tym resorcie rządziła polityka.

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Atom
Atomowy bilans otwarcia na majówkę
Atom
Ruszą prace terenowe na obszarze przyszłej elektrowni jądrowej w Polsce
Atom
Szczerość atomowych decydentów. Atom później i drożej
Atom
Jest nowy prezes atomowej spółki PGE
Atom
W Zaporożu „bardzo bliska katastrofy nuklearnej”. MAEA ostrzega świat