Zapowiedział to Juraj Blanár, szef słowackiego MSZ na antenie telewizji RTVS. Słowacja postawi Unii Europejskiej warunek: kraj poprze pakiet sankcji tylko pod warunkiem uwzględnienia jej potrzeb. Słowacja ma dwie siłownie jądrowe - w Mochovcach i Jaslovskich Bohunicach. I jest od nich poważnie zależna. Ich cztery reaktory w 2021 roku wyprodukowały 53 procent całkowitej produkcji prądu na Słowacji. A Rosja jest jedynym dostawcą paliwa nuklearnego do słowackich siłowni.
„Sankcje nie powinny obejmować paliwa jądrowego, jest to dla nas czerwona linia, ponieważ elektrownie jądrowe (na Słowacji - red.) nie zostały jeszcze przekształcone na tyle, aby można je było zasilać paliwem alternatywnym (nierosyjskim – red.)” – dodał Blanár. Jego zdaniem sankcje na Rosję nie działają.
Czytaj więcej
Objęcie największego rosyjskiego koncernu samochodowego sankcjami USA skutkowało zablokowaniem płatności przez banki nawet te życzliwe Rosji. Konsekwencją były „masowe odmowy” zagranicznych dostawców współpracy z koncernem AwtoWAZ. Podobne kłopoty mają dwaj inni rosyjscy producenci.
„Rosja nie została zatrzymana przez jedenaści pakietów sankcji, a gospodarka UE zmierza w stronę recesji” – stwierdził Słowak. Jako przykład podał, że Słowacja już odczuwa skutki antyrosyjskich sankcji: ceny paliw i produktów spożywczych w kraju wzrosły właśnie z tego powodu – twierdzi minister, dla którego toczona za granicą jego kraju rosyjska wojna, w której giną i są krzywdzeni niewinni ludzie, nie jest powodem do zmiany polityki wobec Rosji.
Rząd Roberta Fico może wesprzeć wspólny pakiet pomocy finansowej z UE (mówimy o 4-letnim funduszu, który UE utworzyła w celu przekazania Ukrainie 50 miliardów euro), ale jest to kwestia do dyskusji – podkreślił Blanár. „Ale tylko po to, aby te środki zostały przeznaczone na konkretne cele i nie zniknęły w przestrzeni korupcyjnej tego kraju”.