Gość stwierdził, że nie ma odważnego w rządach, żeby powiedział, że Polska w ciągu 10-15 lat odejdzie od węgla.

– Ciągle obowiązuje polityka energetyczna z 2009 r., która po uchwaleniu przestała być aktualna – mówił Kassenberg.

Zaznaczył, że stworzenie programu, który pomagałby w oszczędzaniu energii były bardziej korzystny niż budowa nowych kopalni czy nowych mocy węglowych.

Kassenberg ocenił, że myślenie o energetyce jądrowej jest totalną mrzonką osób, które marzą, żeby Polska była potęgą jądrową. – To kompletnie się nie opłaca, a nawet blokuje nas na lata na nowoczesne rozwiązania, które już są albo pukają do drzwi – tłumaczył.

– Jeżeli wybudujemy elektrownię jądrową, to na 50 lat blokujemy zmiany. Dzisiaj zmiany są bardzo szybkie. Jeżeli usztywnimy energetykę, to nie ma szans na bycie elastycznym – dodał. Przypomniał, że dzisiaj Japończycy mówią, iż będą budować małe jednostki paliwowe oparte o wodór. Od 2030 r. będą mieć rozproszoną energetykę, nie tylko odnawialną, ale też nowoczesną. – To jest przyszłość. Tu trzeba szukać szansy, żeby Polska zaistniała w sensie konkurencyjnym i mogła sprzedawać technologie – ocenił gość.

Kassenberg przypomniał, że na liniach przesyłowych mamy wysokie straty, rzędu kilkunastu procent. – Na świecie jest to 5-6 proc. Nasze duże systemy mają też problem jakości dostarczanej energii elektrycznej. W wielu miejscowościach napięcie czasami jest 190-200, a powinno być 230 V. W Niemczech wyłączenia trwają średnio 14 min. na klienta, w Polsce 200 min. – wyliczał gość.

– Duże jest nieelastyczne i świat od tego odchodzi. To jest zły kierunek – dodał.

Kassenberg przypomniał, że 25 grudnia 2017 r., kiedy było niskie zapotrzebowanie, 40 proc. energii elektrycznej pochodziło z wiatru. Największa elektrownia w Polsce pracowała na 14 proc. – Jak wybudujemy kolejnego giganta i będziemy rozwijać energetykę odnawialną, to duże obiekty będą miały problemy ze spłatą kredytów. Będą nierentowne, bo będzie trzeba je wyłączać – prognozował.

Ostrołęka ma być ostatnim blokiem węglowym w Polsce.

– Budowa Ostrołęki wg wielu ekspertów jest błędem, nie jest potrzebna. Szacuje się, że cena energii może wynosić ok 250 zł za MWh, kiedy dzisiaj mamy 170 zł. Będziemy do niej dopłacać. Pytanie, czy zamiast węgla wykorzystać gaz. Nie jestem przeciwny, ale trzeba mieć wizję całości. Jeśli wyjdzie nam, że Ostrołęka jest potrzebna na gazie, ale w międzyczasie będziemy doganiać świat w rewolucji energetycznej, to w porządku. Gaz traktowałbym jako paliwo przejściowe – mówił Kassenberg.

– Koledzy z Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych zrobili ciekawą analizę. Myślimy o wymianie pieców, ale nie o termomodernizacji. 72 proc. indywidualnych budynków w Polsce jest w ogóle nie ocieplone, albo ocieplone bardzo źle. Duży program termomodernizacji, łączony z małą energetyką odnawialną, pompami ciepła i fotowoltaiką pozwoliłby zasadniczo ograniczyć emisję. Kosztowałoby to ok. 210 mld zł do 2030 r. – mówił Kassenberg. – Dzięki temu nastąpiłby wzrost PKB. Dzisiaj smog kosztuje nas 110 mld zł rocznie. Składa się na to 48 tys. przedwczesnych zgonów, 19 mln traconych dniówek, leki i dni hospitalizacji – dodał.