Od początku roku pompy ciepła w ramach programu „Czyste powietrze” będą mogły być dofinansowanie, tylko jeśli ich parametry techniczne zostaną potwierdzone wpisem na listę ZUM. To zestawienie urządzeń i materiałów, które spełniają rygorystyczne normy ekologiczne i energetyczne, pozwalające na uzyskanie dofinansowania.
Koniec okresu przejściowego
Firmy, które nie posiadały jeszcze akredytowanych badań dla pomp ciepła, mogły od 14 czerwca 2024 r. zgłaszać wniosek o czasowy wpis na listę na podstawie europejskiego znaku jakości EHPA Q, HP Keymark lub Eurovent. – Od 2025 r. na liście ZUM pozostaną tylko i wyłącznie pompy ciepła z parametrami potwierdzonymi pełnymi badaniami przeprowadzonymi w akredytowanym laboratorium zlokalizowanym na terenie UE lub krajów EFTA – zapewnia NFOŚiGW. Zgodnie z wymogami programu „Czyste powietrze” należy dostarczyć raport z takich badań do Instytutu Ochrony Środowiska – Państwowego Instytutu Badawczego (IOŚ-PIB), który na zlecenie NFOŚiGW prowadzi listę ZUM.
Skarga do Brukseli
Część branży uważa jednak te przepisy za dyskryminujące. – Jako Polska Organizacja Rozwoju Technologii Pomp Ciepła złożyliśmy do Komisji Europejskiej oficjalną skargę na decyzję NFOŚiGW w kwestii procesu kwalifikacji pomp ciepła w przypadku dofinansowania w ramach zakupu takich urządzeń ze środków publicznych jak pogram „Czyste powietrze”. W naszej opinii weryfikacja, której domaga się NFOŚiGW, jest zbyteczna, zwłaszcza że jednocześnie lekceważy się znaczenie rygorystycznych norm europejskich producentów (HP Keymark, EHPA Q, Eurovent). To łamanie zasady jednolitego rynku. Wniosek trafił do Komisji Europejskiej na początku grudnia. Pismo zostało podparte analizą prawną – informuje prezes branżowej organizacji Paweł Lachman.
– Nasze analizy dotyczące akceptacji po 1 stycznia 2025 r. norm europejskich producentów zostały zignorowane. W naszej opinii Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy przeprowadza analizę znacznie mniej dokładną od tej, której wymagają sami od siebie europejscy producenci. To jest zbiór zasad, nawet nie certyfikacja. Na bazie wybiórczego traktowania wyników robi się badanie, a pozostałe aspekty zupełnie się pomija. Mimo to te znaki nie będą już dalej akceptowane, jeśli nie przeszły akceptacji IOŚ, a nie przeszły przez opieszałość urzędniczą i zbyt długie procedury oceny. Branży dano sześć miesięcy na dostosowanie się do nowych kryteriów, zbioru zasad NFOŚiGW, a tymczasem cała procedura tłumaczenia dokumentów przeprowadzonych już wcześniej badań trwa miesiącami. Wiele firm po prostu nie zdążyło – wyjaśnia Lachman.