Wicepremier Dmitrij Kozak odpowiadający za energetyczny sektor Rosji, poinformował w po spotkaniu z wicepremierem Białorusi Igorem Liaszenko, że w dwóch nitkach naftociągu „Przyjaźń” (jest ich trzy) wciąż jest zanieczyszczona ropa. Rosjanie oczyszczą jedną nitkę za 7 dni, a drugą za 22 dni. Liaszenko dopowiedział, że obecnie zanieczyszczona ropa wciąż jest w nitce północnej (w kierunku Połocka) i południowej do Polski. Wcześniej Kozak mówił, że do Polski czysta ropa popłynie najwcześniej za tydzień. Kozak zapowiedział, że rekompensaty za zanieczyszczoną ropę dostaną wszyscy, którzy udowodnią rzeczywiste straty. Zapłaci państwowy Transneft.

CZYTAJ TAKŻE: Czysta ropa popłynęła przez Ukrainę, ale nie Polskę

W piątek okazało się, że wśród poszkodowanych przez Transneft są nie tylko odbiorcy z krajów Unii, ale też eksporterzy z Kazachstanu. Sprzedają oni kazachską ropę drogą morską przez rosyjskie porty – Noworosyjsk i Ust-Ługę. Do tego drugiego surowiec dopływa nitką „Przyjaźni”. Rosjanie przyznali, że „w okresie od  15 kwietnia do  6 maja przez naftowy terminal w Ust-Łudze zostało przepompowanych na sześć tankowców 598,9 tysięcy ton zanieczyszczonej ropy z zasobów kazachskich eksporterów”.

""

Adobe Stock

energia.rp.pl

Jak to się stało, że także kazachska ropa okazała się zanieczyszczona chlorkami organicznymi? Otóż kazachski państwowy koncern KazTransOil (monopolista w eksporcie ropy) dostarcza ropę wagonami-cysternami do punktu odbioru „Przyjaźni” w Samarze. To właśnie tam doszło do zanieczyszczenia ropy chlorkami. Rosjanie zapowiedzieli, że Kazachowie dostaną rekompensatę za zanieczyszczenie ich ropy w rosyjskim rurociągu.