„Sztuka robienia interesów” („The Art of the Deal”) to jeden z poradników, jakie przed laty napisał – lub zlecił jego napisanie – Donald Trump. I właśnie „interesem”, czy właściwie „umową”, nazwał on propozycję, jaka miała paść na niedawnym dyskretnym obiedzie w jego rezydencji Mar-a-Lago na Florydzie. Można ją sprowadzić do prostej wymiany przysług: spółki naftowe miałyby wyłożyć miliard dolarów na kampanię prezydencką Trumpa, w zamian za co ten odwdzięczyłby się anulowaniem proklimatycznej i prośrodowiskowej polityki Joe Bidena.
Według Trumpa ów wysupłany na kampanię miliard byłby inwestycją: nie mniejszą bowiem kwotę koncerny zaoszczędzą dzięki odwołaniu szeregu podjętych przez obecną administrację decyzji. Chodzi choćby o nowe standardy emisji spalin, które miałyby popychać rynek motoryzacyjny ku sytuacji, w której – w perspektywie 2032 roku – połowę całkowitej sprzedaży aut na amerykańskim rynku stanowiłyby elektryki.
Czytaj więcej
W kwietniu eksport rosyjskich produktów naftowych i ropy spadł do poziomu obserwowanego w czasie pandemii cztery lata temu. To efekt skutecznych ataków ukraińskich dronów na rosyjskie rafinerie oraz wielkich powodzi w Rosji.
Z kolei przedstawiciele branży gazowej – a obok prezesów ExxonMobile i Chevrona w obiedzie na Florydzie mieli uczestniczyć też szefowie firm Venture Global i Cheniere Energy – usłyszeli obietnicę anulowania „zamrożenia” eksportu LNG. – Dostaniecie to już pierwszego dnia – miał, według dziennikarzy „The Washington Post”, powiedzieć swoim współbiesiadnikom Trump. Obie branże dodatkowo mogłyby liczyć na poluzowanie polityki wydawania pozwoleń na odwierty w obszarze arktycznym oraz więcej licencji na wydobycie w basenie Zatoki Meksykańskiej.
Jazda na rekordowych zyskach
Wydawałoby się, że branże surowców kopalnych za Atlantykiem nie mają na co narzekać. „Rekordowe wydobycie. Eksport w trakcie boomu. Gwałtowny przyrost miejsc pracy. Rosnące zarobki prezesów i zyski dla udziałowców” – wyliczał kilka tygodni temu Reuters w swoim raporcie o amerykańskim przemyśle naftowo-gazowym. Wynikało z niego, że zyski obecnych na giełdach koncernów naftowych – od wspomnianych Chevrona i ExxonMobil, po BP, Shella oraz TotalEnergies – sięgnęły w ciągu trzech pierwszych lat prezydentury 410 mld dolarów. Co więcej, była to kwota dwukrotnie większa niż w ciągu trzech pierwszych lat prezydentury Trumpa. „Financial Times” szacuje, że może to być nawet trzykrotność. Codziennie amerykańskie firmy wydobywają 13 milionów baryłek ropy dziennie.