— Rynek ropy naftowej może odetchnąć z ulgą. W każdym razie przez chwilę — komentował sytuację John Kilduff z Again Capital LLC. Co więcej, jeśli Izrael nie odpowie Irańczykom przez dłuższy czas, ropa może nawet stanieć. Nie będzie to jednak znacząca obniżka, bo na horyzoncie jest możliwe zaostrzenie sankcji na Iran.
Odpowiedź Izraela wpłynie na światowy rynek ropy
Analityk Goldman Sachs, Daan Struyven, który mówił wcześniej o możliwym 20-procentowym wzroście cen ropy teraz uważa, że wszystko zależy od odpowiedzi Izraela. I, że w dzisiejszych cenach ropy — ok. 90 dol. za baryłkę Brent jest już wliczone 5-10 dol. premii za ryzyko, które pojawiło się przed weekendem. — To potencjalna odpowiedź Izraela zdeterminuje wielkość zagrożenia dla dostaw ropy z tego regionu — podkreślił Struyven.
Czytaj więcej
100, a nawet 120-130 dolarów za baryłkę może kosztować ropa naftowa po irańskim ostrzale Izraela. Ten surowiec drożał już od kilku dni, bo konflikt nabrzmiewał.
W podobnym tonie wypowiadają się analitycy z innych banków inwestycyjnych wskazując jednocześnie, że wydobycie ropy w Iranie wynosi obecnie 3,4 mln baryłek dziennie. A to oznacza wzrost o ponad 20 proc. w ciągu 2 lat i stanowi dzisiaj 3,3 proc. światowej podaży tego surowca. Więc wyłączenie Iranu z światowych dostaw, natychmiast spowodowałoby skok cen.
W opinii analityków ING Groep może się jednak okazać, że po irańskim ataku na Izrael zostaną nałożone nowe sankcje, które zmniejszyłyby dostawy, np. o 500 tys., a nawet milion baryłek dziennie, co z kolei przyniosłoby ryzyko akcji odwetowej w kluczowej do transportu ropy Cieśninie Ormuz. To także, podobnie jak potencjalny atak Izraela na irańskie instalacje naftowe byłoby sygnałem dla rynków i spowodowałoby wzrost cen.