Jeśli Iran zdecyduje się na zamknięcie Cieśniny Ormuz, kluczowej drogi transportu ropy z Bliskiego Wschodu. Że taka opcja jest możliwa rząd w Teheranie udowodnił przejmując z cieśninie przepływający statek, który miał wieźć ładunek do Izraela.
Wszystko okaże się już w nocy z niedzieli, 14. na 15. kwietnia, kiedy ruszą pierwsze transakcje w Singapurze. I wiadomo, że na każdy sygnał z Tel Awiwu, bądź Teheranu rynki będą reagowały bardzo nerwowo. Nie bez znaczenia dla sytuacji jest oświadczenie prezydenta USA, Joe Bidena, który oficjalnie oświadczył, że jego kraj będzie bronił i wspierał Izrael w tym konflikcie.
To pierwsza tak napięta sytuacja na rynkach surowców energetycznych od czasu, kiedy Hamas zaatakował Izrael 7 października 2023. Wtedy ceny ropy natychmiast po ataku wzrosły o 4 proc. Teraz w ostatni piątek ropa podrożała o 1 proc., a zdaniem analityków w notowania Brenta na poziomie 90,45 dol. za baryłkę już miały wliczoną możliwość eskalację irańsko-izraelskiego konfliktu. Amerykański West Texas Intermediate kosztował wtedy 85.66 dol. To w sytuacji ,kiedy Międzynarodowa Agencja Energi (MAE) wskazywała na spadający popyt na ten surowiec na rynku USA.
Warto przypomnieć jeszcze, że w tej chwili rynek ropy jest zrównoważony, zwłaszcza po tym, jak OPEC zdecydował się na utrzymanie cięcia podaży o 2,2 mln baryłek dziennie. W tej sytuacji wzrost cen do 100 dol. za baryłkę nawet nie jest prognozą pesymistyczną. — Jeśli dojdzie do zamknięcia Cieśniny Ormuz, ceny mogą wzrosnąć do 120-130 dol. za baryłkę — mówił w CNBC Bob Nally, analityk z Rapidan Energy.
Na irański atak zareagowały już bliskowschodnie rynki finansowe. W niedzielę, 14 kwietnia spadł izraelski indeks giełdowy, podobnie zareagował szekel, który potaniał do poziomu najniższego w tym roku — 3,77 za dolara amerykańskiego. Swój niepokój o eskalację konfliktu wyraziła także Arabia Saudyjska, ale nie było tam paniki. Indeks giełdy w Rijadzie spadł o 0,5 proc.