Rosyjskie koncerny naftowe po kilka miesięcy czekają na płatności za ropę i paliwo, które obsługują banki w Chinach, Turcji i Zjednoczonych Emiratach Arabskich - pisze agencja Reuters.
Według ośmiu źródeł bankowych i handlowych, banki w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Chinach i Turcji, w obawie przed wtórnymi sankcjami USA, zaczęły zatrzymywać obsługę transakcji do czasu otrzymania do swoich klientów pisemnych zapewnień, że żadna osoba ani inny podmiot znajdujący się na amerykańskiej czarnej liści objętych sankcjami (Special Designated Nationals) nie jest zaangażowany w transakcję lub nie jest beneficjentem płatności.
Czytaj więcej
Wczorajsze oświadczenie premiera Belgii o koniecznych sankcjach na rosyjski atom wywołało natychmiastową reakcję Moskwy. Szef Rosatomu zagroził katastrofą nuklearną w wypadku „upolitycznienia globalnej energetyki jądrowej”.
Po otrzymaniu takich oświadczeń, bank sam sprawdza ich prawdziwość, co wydłuża całą procedurę do kilku miesięcy. W wypadku kiedy okazuje się, że klient kłamał, bank zrywa z nim umowę na obsługę. Według dwóch źródeł w ZEA, First Abu Dhabi Bank (FAB) i Dubai Islamic Bank (DIB) zablokowały kilka rachunków związanych z handlem rosyjskimi towarami. Mashreq Bank ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, tureckie Ziraat i Vakifbank oraz chińskie banki ICBC i Bank of China, nadal przetwarzają płatności, ale zajmuje im to miesiące - podają cztery źródła.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, poproszony o komentarz w sprawie doniesień o opóźnianiu płatności przez banki w Chinach, przyznał, że występują problemy. - Oczywiście, bezprecedensowa presja ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej na Chiny trwa nadal. To stwarza pewne problemy, ale nie może stać się przeszkodą w dalszym rozwoju naszych stosunków handlowych i gospodarczych – zapewnił reżimowy urzędnik. Nie poinformował, co Kreml chce zrobić, by poprawić sytuację.