Huti znowu atakują tankowiec z rosyjską ropą. Zagrażają flocie cieni Kremla

Piątkowy atak rakietowy Huti na rosyjski tankowiec w Zatoce Adeńskiej może mieć decydujący wpływ na tegoroczny rynek ropy. Do tej pory tankowce z rosyjskim surowcem nie były celowo atakowane przez jemeńskich bojowników.

Publikacja: 30.01.2024 12:06

Huti znowu atakują tankowiec z rosyjską ropą. Zagrażają flocie cieni Kremla

Foto: Adobe Stock

Agencja Bloomberg pisze, że choć większość ropy przepływającej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski pochodzi z Rosji, to Huti wielokrotnie sygnalizowali, że rosyjskie transporty nie mają się czego obawiać, bo Moskwa jest sojusznikiem ich sponsora – Iranu.

Jednak piątkowy atak pokazał, że zagrożona jest znaczna część z 3 milionów baryłek rosyjskiej ropy i paliw, które codziennie przepływających przez Morze Czerwone. Szlak ten jest dla Kremla kluczowy w dostawach do Azji – obecnie to główny rynek zasilający wojenną kasę kraju-agresora.

Czy cała rosyjska ropa jest teraz celem ataków?

Najprawdopodobniej nie. Paliwo na „Marlin Luandzie” różniło się od wielu innych transportów z rosyjskim surowcem. Było transportowane przy pomocy zachodnich usługodawców, ponieważ jego ceny nie przekraczały zachodniego limitu cenowego – czyli 60 dol./baryłkę.

Czytaj więcej

USA przeprowadziły nowy atak w Jemenie. Huti omyłkowo zaatakowali tankowiec z rosyjską ropą

Międzynarodowa baza danych morskich Equasis wymienia londyńską firmę Oceonix Services Ltd jako zarządzającą zaatakowanym tankowcem „Marlin Luanda”. Huti mogło to wystarczyć.

Flota cieni Rosji

Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę i późniejszych sankcji większość rosyjskiej ropy i paliw transportowana jest przez tzw. flotę cieni. To około 300 tankowców, które na polecenie Kremla zostały zakupione tanio jako przeznaczone na złom lub z bardzo długim okresem eksploatacji. Takich jednostek nie ubezpieczają zachodnie firmy, mające około 95 proc. rynku ubezpieczeń i reasekuracji na morzu. Tutaj jedyne ubezpieczenie dają rosyjskie państwowe ubezpieczalnie.

Decyzja o zakupie rosyjskiego surowca po cenie wyższej od limitu, a więc ze złamaniem sankcji, zależy od kupującego. Brylują wśród nich firmy z Indii i Chin. I od nich też zależy wybór trasy dostaw. Jeśli podmiot czarterujący będzie chciał przepłynąć Morze Czerwone i znajdzie chętnego armatora z załogą, która zgodzi się przepłynąć tę trasę – być może za dodatkową opłatą ze względu na niebezpieczeństwo – wówczas transakcja zostanie zawarta, o ile cena będzie rozsądna – podkreśla Bloomberg.

Czy wzrosną koszty ubezpieczenia i dostaw?

To prawdopodobne. Jeszcze przed uderzeniem na tankowiec z rosyjskim paliwem koszt ubezpieczenia tranzytu wzrósł 10-krotnie w ciągu kilku tygodni, do około 1 proc. wartości kadłuba statku. W przypadku niektórych tankowców jest to kwota około 1 miliona dolarów – potencjalnie więcej niż dodatkowe koszty paliwa podczas rejsu dookoła Afryki.

Czytaj więcej

USA nie chcą wojny z Iranem ale "muszą zrobić to, co muszą"

Będzie to prawdopodobnie największy problem dla światowego rynku ropy, ale uzyskanie jasnego obrazu zajmie trochę czasu, ponieważ najważniejsze jest zachowanie armatorów powiązanych z Rosją.

Do niedawna właściciele tankowców przewożących rosyjski surowiec – i załogi jednostek – wydawali się bardziej skłonni do wybierania trasy przez Morze Czerwone, przynajmniej przed piątkowym incydentem. Jeśli sytuacja ulegnie zmianie, będzie to zła wiadomość dla Moskwy i potencjalny problem z dostawami ropy na rynek światowy.

Zagrożenie dla dostaw rosyjskiej ropy

Więcej rosyjskiej ropy będzie musiało przebyć długą drogę wokół Afryki, co stanowi obciążenie dla floty starych tankowców. Oznacza też wzrost kosztów, a tym samym ceny rosyjskich kopalin. A to ona jest od rozpętanej przez Kreml wojny jedynym argumentem, dla którego azjatyccy klienci gotowi są ryzykować złamanie sankcji.

Rosnące koszty dostaw ropy w ostatecznym rozrachunku będą miały wpływ na ceny rosyjskiej ropy i paliwa w miejscach jej eksportu. I wcale nie jest oczywiste, że wystarczy tankowców, gdy większość – lub wszystkie – zostaną zmuszone do obrania długiej trasy wokół Afryki.

Rynek o tym wie. Po piątkowym ataku baryłka ropa marki Brent podrożała o 2 dolary. Jednak w tym tygodniu cena idzie w dół. Wtorek zaczął się od spadku o 0,2 proc. do 82,64 dolara.

Agencja Bloomberg pisze, że choć większość ropy przepływającej przez Morze Czerwone i Kanał Sueski pochodzi z Rosji, to Huti wielokrotnie sygnalizowali, że rosyjskie transporty nie mają się czego obawiać, bo Moskwa jest sojusznikiem ich sponsora – Iranu.

Jednak piątkowy atak pokazał, że zagrożona jest znaczna część z 3 milionów baryłek rosyjskiej ropy i paliw, które codziennie przepływających przez Morze Czerwone. Szlak ten jest dla Kremla kluczowy w dostawach do Azji – obecnie to główny rynek zasilający wojenną kasę kraju-agresora.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ropa
Jak Wielka Brytania pomaga Kremlowi finansować wojnę
Ropa
Orlen dał chińskiemu pośrednikowi gigantyczną zaliczkę na ropę z Wenezueli
Ropa
Ropa dalej tanieje. Czas na obniżki cen paliw na stacjach
Ropa
Ceny ropy podskoczyły tylko na chwilę. Maleją obawy o wojnę Izraela z Iranem
Ropa
Ropa gwałtownie tanieje. Rynek patrzy na USA i Izrael