Średnia cena rosyjskiej ropy marki Urals, na podstawie której naliczane są w Rosji koncernom podatki zasilające wojenny budżet Kremla, w 2023 roku spadła o 17,2 proc. w ujęciu rocznym i wyniosła 62,99 dolara za baryłkę. Najlepszy dla rosyjskich eksporterów był grudzień, w którym Urals podrożała o 27,3 proc. do 64,23 dolarów za baryłkę - pochwaliło się rosyjskie ministerstwa finansów.
Dla porównania w okresie styczeń-grudzień 2022 roku, kiedy jeszcze nie obowiązywał pułap cenowy, ropa z Rosji sprzedawała się na rynku po średnio 76,09 dolara za baryłkę. Od 5 grudnia zaczął obowiązywać pułap cenowy i rosyjski surowiec potaniał od razu do 50,47 dolarów.
Stare tankowce pływają wszędzie
W grudniu 2023 r. cena baryłki europejskiego surowca North Sea Dated (pięć gatunków ropy z Morza Północnego w tym Brent) wyniosła 77,88 dol. A to oznacza, że rosyjscy eksporterzy dawali klientom rabat w wysokości 13,65 dolara. Skusili się na to głównie odbiorcy z Indii, Chin i Turcji, czyli krajów które nie potępiły rosyjskiej agresji i zbrodni popełnianych na Ukrainie, i których firmy bez skrupułów wykorzystują sytuację do robienia interesów.
Czytaj więcej
Spadek popytu i zwiększona produkcja w Stanach Zjednoczonych, zmusiły Arabię Saudyjską do obniżenia cen na lutowe dostawy do Azji, Europy Północno-Zachodniej, Morza Śródziemnego i Ameryki Północnej.
Kupując ropę powyżej pułapu 60 dol. korzystały z usług rosyjskiej floty cieni - starych, przeznaczonych na złom tankowców, skupionych przez Kreml w celu ominięcia sankcji. Takie dostawy nie mogą być ubezpieczane przez zachodnie towarzystwa a to one kontrolują 95 proc. tego rynku.