Wyjątkowo krótkotrwały okazał się skok notowań ropy w reakcji na informacje o rakietach, które spadły w Polsce. Wśród obaw o wciągnięcie w wojnę NATO ceny odmiany brent zbliżały się do 96 dol. za baryłkę, jednak napięcie osłabło, gdy okazało się, że incydent nie był prowokacją Rosji.
Jednocześnie nerwy inwestorów przetestował inny incydent – u wybrzeży Omanu rakietą trafiony został tankowiec powiązany z izraelskim miliarderem. Rynkiem ropy naftowej nie od dzisiaj sterują dwie przeciwstawne siły. W dół ciągną go obawy przed globalną recesją. Jednak w tym samym czasie utrzymują się niedobory na rynku surowca oraz napięcia geopolityczne, co nasila podatność rynku na doniesienia o wszelkich incydentach.