Od stycznia do maja 2020 r. bank Goldman Sachs zarobił na handlu surowcowymi aktywami 1 mld dolarów. Gros tej kwoty przyniosło obstawienie gwałtownego spadku naftowych notowań poniżej zera – informuje agencja Bloomberg.
Wydobycie ropy w USA/Bloomberg
Goldman Sachs zawdzięcza swój sukces dwóm pracownikom – Jin Xiao szefowi handlu towarami w oddziale banku w Singapurze oraz Anthony’emu Dawellowi, który pracuje w Londynie. Pierwszy z nich na początku roku inwestował w ropę naftową i powiązane z nią aktywa, licząc na kryzys gospodarczy z powodu pandemii koronawirusa, która już wtedy szalała w Azji. Z kolei Dowell w kwietniu obstawił załamanie kontraktów terminowych marki amerykańskiej WTI z powodu braku powierzchni magazynowej, która szybko wypełniła się przy gwałtownym spadku popytu.
To się opłaciło, kiedy 20 kwietnia notowania czarnego złota na giełdzie surowcowej w Nowym Jorku weszły w strefę ujemną. Skutkowało to tym, że inwestorzy detaliczni niegotowi na ceny poniżej zera, masowo porzucali kontrakty, jak im się wydawało, darmowe.
Japoński bank Mizuho jako pierwszy przewidział ujemne ceny ropy: 18 marca analitycy banku ostrzegli, że nie będzie miejsca do przechowywania czarnego złota w ciągu kilku tygodni. A to z kolei zmusi producentów do płacenia kupującym za pozbycie się surowców i zatrzymanie pracy odwiertów.
Goldman dołączył do tej prognozy 30 marca, zauważając, że w strefie największego ryzyka jest ropa wydobywana daleko od portów morskich. Nadwyżki surowca pompowanego bliżej portów można przechować w tankowcach, zakotwiczając je u wybrzeży. „Biorąc pod uwagę koszt zamykania odwiertów, producent może być skłonny zapłacić komuś, by pozbyć się ropy, wywołując ujemne ceny w „zamkniętych ”regionach” – napisali analitycy banku.