Odejście od paliw kopalnych z Rosji ma pociągnąć za sobą lawinę inwestycji w OZE. Sieć elektroenergetyczna ma być gotowa na przyjęcie ok. 46,5 GW mocy w zielonych źródłach wytwórczych. Ma być, bo na razie brakuje na ten cel 100 mld zł i nie ma pomysłu, jak je znaleźć. Nasze rodzime koncerny energetyczne nadal chcą transformować energetykę, wykorzystując gaz.
Brakuje sieci
Zgodnie z marcowymi wyliczeniami Urzędu Regulacji Energetyki inwestorzy wnioskują o umowy przyłączeniowe lub warunki przyłączenia do sieci elektroenergetycznej projektów na ponad 46 GW (w perspektywie 2030 r.). Wyliczenia powstały w ramach prac nad Kartą Efektywnej Transformacji Sieci Dystrybucyjnych Polskiej Energetyki.
Jednym z zadań zespołu pracującego nad Kartą jest oszacowanie wpływu działań na taryfę płaconą przez konsumentów, która uwzględnia także opłatę dystrybucyjną. To dzięki niej dystrybutorzy mają środki na inwestycje. Aby sprostać przyłączeniom tak dużej mocy, należałoby wyłożyć na nowe instalacje 100 mld zł: mniej więcej po 10 mld zł rocznie. Tymczasem w 2020 r. operatorzy sieci wydali na przyłączenia nowych instalacji raptem 2,6 mld zł. Przy takim tempie potrzebowalibyśmy na zasygnalizowane przez rząd zmiany 38 lat, a nie niespełna dekady. Żeby mu sprostać, konieczne może się zatem okazać zwiększenie udziału opłaty dystrybucyjnej w rachunkach za energię.
Czytaj więcej
Odejście od paliw z Rosji długofalowo miałoby oprzeć się na OZE. Tyle że wtedy tylko rozbudowa sieci energetycznych wymagałaby 100 mld zł nakładów.