Europa w 2020 r. zainwestowała 43 mld euro w energetykę wiatrową – podała organizacja WindEurope. To druga co do wielkości kwota w historii, o 70 proc. wyższa od nakładów z roku 2019. Z tego 17 mld euro popłynęło na projekty dotyczące lądowych farm, a 26 mld euro na morskie elektrownie. Z całej puli najwięcej, bo 13 mld euro, to inwestycje w Wielkiej Brytanii. Polska uplasowała się na szóstym miejscu z kwotą nakładów rzędu 1,6 mld euro.
Nowe moce na lądzie
Polscy inwestorzy z nadzieją przysłuchują się kolejnym zapowiedziom odblokowania możliwości budowy nowych farm wiatrowych na lądzie. Dziś prawo nakazuje umiejscowienie turbin w odległości nie mniejszej od zabudowań niż 10-krotność ich całkowitej wysokości (tzw. zasada 10H). Rząd deklaruje zmianę przepisów i dopuszczenie możliwości budowy farm bliżej budynków, ale odległość nie może być mniejsza niż 500 m.
Anna Kornecka, wiceminister rozwoju, pracy i technologii, która pilotuje zmianę ustawy 10 H.
Aktualnie z impetem ruszyła budowa farm, które pozwolenia uzyskiwały jeszcze przed wprowadzeniem ograniczeń.– Po trzech latach przestoju, pełną parą ruszyła realizacja projektów wiatrowych na lądzie, które uzyskały wsparcie w aukcjach przeprowadzonych w latach 2018 – 2020. W efekcie przybędzie 4,2 GW nowych mocy wytwórczych, które już wkrótce zasilą polski system czystą i tanią energią – podkreśla Janusz Gajowiecki, prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
PSEW szacuje, że w 2021 r. zielone światło na budowę zyskają farmy wiatrowe o mocy 900 MW zainstalowanych na lądzie. To jednak już praktycznie wyczerpuje dostępne aktualnie na rynku projekty. – Już nie tylko branża OZE, ale i przemysł, zwłaszcza energochłonny, apeluje o liberalizację zasady 10H blokującej dostęp do najtańszej na rynku energii z wiatru na lądzie. Spodziewamy się, że w pierwszej połowie 2021 r. zostanie usunięta główna bariera blokująca rozwój nowych mocy z wiatru na lądzie w Polsce – przekonuje Gajowiecki.