W pierwszej fazie wsparcia inwestorzy mogą liczyć na tzw. kontrakt różnicowy, a więc pokrycie różnicy pomiędzy rynkową ceną prądu, a ceną umożliwiającą przedsiębiorcom zwrot kosztów wytwarzania energii elektrycznej z wiatraków na morzu. Maksymalna cena za jedną megawatogodzinę energii sięga 319,6 zł. Ustawa przewiduje, że tego typu pomoc mogą otrzymać morskie farmy o łącznej mocy zainstalowanej do 5,9 GW. Inwestorzy mieli czas na złożenie wniosków do URE do końca marca tego roku. W sumie do regulatora wpłynęło dziewięć zgłoszeń od pięciu podmiotów.
7 kwietnia prezes URE wydał decyzje dla trzech pierwszych projektów. Wśród nich są dwa projekty realizowane przez Polską Grupę Energetyczną i duński Ørsted: elektrownie wiatrowe Baltica -2 o mocy niemal 1,5 GW i Baltica – 3 o mocy nieco ponad 1 GW. Kolejna pozytywna decyzja dotyczy projektu rozwijanego przez niemiecki RWE poprzez spółkę Baltic Trade and Invest o mocy 350 MW.
Warunkiem koniecznym dla uzyskania wsparcia będzie w dalszej kolejności potwierdzenie przez Komisję Europejską zgodności z rynkiem wewnętrznym pomocy publicznej przyznanej wytwórcy na dany projekt morskiej energetyki wiatrowej. URE nadal rozpatruje wnioski złożone przez pozostałych wytwórców.
Monika Morawiecka, prezes PGE Baltica
– To bardzo ważne decyzje dla inwestorów i całego rynku. Dobra współpraca z przedsiębiorcami przyczyniła się do szybkiego rozpatrzenia wniosków i wydania decyzji w tak krótkim terminie. Morskie farmy wiatrowe są jedyną wielkoskalową, a przy tym zeroemisyjną technologią wykorzystującą odnawialne źródła energii, która ma potencjał w znaczącym stopniu przyczynić się do ograniczenia ryzyka wystąpienia niedoborów mocy – skomentował Rafał Gawin, prezes URE.