Resort klimatu proponował pierwotnie ustalenie ceny na poziomie 301,5 zł/MWh, co wywołało falę krytyki ze strony inwestorów. Ostatecznie w rozporządzeniu resort podniósł stawkę, ale wciąż jest ona wyraźnie niższa od oczekiwań branży. Teraz firmy będą kalkulować, czy przy tym poziomie wsparcia ich projekty budowy wiatraków na morzu będą opłacalne.
Spółka przygotowuje do startu w pierwszej aukcji 258 MW mocy wiatrowych
Ustalona cena za energię z wiatraków na morzu będzie podstawą rozliczenia prawa do pokrycia ujemnego salda dla pierwszych projektów realizowanych w polskiej strefie Bałtyku. To rodzaj pomocy dla właścicieli farm, która ma dać im m.in. gwarancję pokrycia niezbędnych kosztów inwestycji. – Jest to cena uwzględniająca koszty inwestycyjne i operacyjne dla morskiej farmy wiatrowej oddalonej od brzegu o 55 km. Ponadto uwzględnia ona zastosowanie cen stałych za 2021 r., wyższych kosztów bilansowania, opłaty za przedłużenie pozwolenia lokalizacyjnego oraz podatku od nieruchomości od infrastruktury lądowej – wyjaśnia resort klimatu.
Znacznie wyższej ceny, bo sięgającej 372,17 zł/MWh, oczekiwało Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. – Cieszymy się, że cena maksymalna dla energii pozyskiwanej z morskich farm wiatrowych w podpisanym przez ministra klimatu i środowiska rozporządzeniu wzrosła wobec propozycji wyjściowej wskazanej w projekcie. Nadal jednak jest ona konserwatywna. W związku z tym, zatwierdzony poziom 319,6 zł/MWh nie pozostawia zbyt dużej przestrzeni dla projektów, które będą realizowane na polskich wodach Bałtyku – komentuje Janusz Gajowiecki, prezes PSEW.
Janusz Gajowiecki, prezes PSEW