Chodzi o cenę 16,29 zł za akcję, którą pod koniec maja zaproponowała Polska Grupa Energetyczna w wezwaniu na wszystkie akcje spółki kontrolowanej od kilku dni przez Dominikę Kulczyk.
Zarząd Polenergii, powołując się na opinię Deloitte Advisory, ocenił cenę z wezwania jako znajdująca się „poniżej oszacowanego przedziału wartości godziwej akcji spółki”. Nie podał jednak tych wartości.
„Biorąc pod uwagę interes spółki, zarząd uważa, że na obecnym etapie rozwoju spółki zmiana strategicznego inwestora nie jest niezbędnym warunkiem dalszego rozwoju prowadzonej działalności. Zmiana inwestora strategicznego nie musi być zbieżna z interesem spółki” – napisano w stanowisku zarządu Polenergii.
W ocenie zarządu Polenergii, plany strategiczne PGE dotyczące spółki zostały w wezwaniu sformułowane w sposób ogólny i wobec tego trudno jest dokonać ich oceny w kontekście prowadzonej przez Polenergię działalności czy możliwości osiągnięcia celów strategicznych zakładanych przez zarząd.
Deloitte zastrzegł m.in., że przyszłe przepływy pieniężne Polenergii w dużej mierze determinowane są przez szereg czynników rynkowych i regulacyjnych, które mogą kształtować się w przyszłości inaczej niż przyjęte założenia. Poinformował, że wycenę wartości godziwej Polenergii przeprowadził jako sumę wyceny wartości godziwej poszczególnych spółek i/lub segmentów działalności wchodzących w skład grupy.
Głównym akcjonariuszem Polenergii z 50,2-proc. udziałem w kapitale zakładowym, jest Dominika Kulczyk, która w środę poinformowała, że inwestycję w spółkę traktuje długofalowo, bierze na siebie rolę inwestora strategicznego i nie planuje odpowiadać na ogłoszone przez PGE wezwanie.
Z kolei w czerwcu CEE Equity Partners, jako doradca inwestycyjny funduszu China-CEE Fund, posiadającego 15,99 proc. akcji Polenergii, informował, że nie zamierza rekomendować odpowiadania na ogłoszone przez PGE wezwanie na sprzedaż akcji Polenergii.