Polskie magazyny gazu ziemnego wysokometanowego wypełnione są niemal w 100 proc. Na koniec ostatniej doby znajdowało się w nich 37,4 TWh surowca na 37,5 TWh (3,33 mld m sześc.) możliwych do zgromadzenia. Podobny poziom zatłoczenia magazynów ma miejsce w całej UE. Według Gas Infrastructure Europe, na 7 października, wypełnione były one w 96,9 proc. Na ten dzień w naszym kraju było to 99,7 proc. Co ważne, w żadnym unijnym kraju, który posiada magazyny gazu, poziom zatłoczenia nie był mniejszy niż 94 proc.
Czytaj więcej
Mocno maleje liczba odbiorców zmieniających sprzedawcę gazu. Trudno, by było inaczej, skoro istotni gracze wycofali się z rynku.
Wzrost konsumpcji gazu
W tym kontekście trzeba jednak zauważyć, że Polska posiada w stosunku do zużycia niewielkie pojemności magazynowe. O ile w całej Unii maksymalne możliwości tworzenia zapasów są na poziomie 29,2 proc. rocznego popytu, o tyle u nas zaledwie 16 proc. Słowacy, którzy błękitnego paliwa zużywają około 1/4 z tego, co my, są w stanie tworzyć niemal identyczne zapasy, bo na poziomie 36 TWh. W Czechach roczne zużycie jest o ponad połowę mniejsze niż nad Wisłą, a pojemności magazynowe są o około 17 proc. większe. Wreszcie Niemcy: magazyny mają 6,6 razy większe niż u nas, mimo że zużycie gazu jest tam większe niespełna 4 razy.
Orlen, do którego należą wszystkie polskie magazyny gazu ziemnego, informuje, że zużycie tego surowca jest obecnie na poziomie zbliżonym do analogicznego okresu poprzedniego roku. Latem zanotowano jednak zwyżki. „Krajowa konsumpcja gazu wysokometanowego sieciowego przez odbiorców końcowych w III kwartale (lipcu i sierpniu) odnotowała wzrost o 14 proc. Zauważalny trend wzrostowy wynika z ustabilizowania się cen gazu w ostatnich miesiącach na poziomie oscylującym wokół 30-40 euro/MWh, tj. najniższym od początku II połowy 2021 r., (przed pojawieniem się kryzysu na rynkach energetycznych i wybuchem wojny na Ukrainie)” – informuje nas zespół prasowy Orlenu. W jego ocenie, dalszy wzrost konsumpcji gazu będzie zależał m.in. od jego notowań na europejskim rynku.
Splot wyjątkowo niekorzystnych zjawisk
Istotnych obaw, że zabraknie nam surowca, jednak nie ma. Polska – poza magazynami – ma wydobycie własne, wynoszące niespełna 4 mld m sześc. rocznie. Do tego dochodzą duże możliwości importu poprzez terminal LNG w Świnoujściu (6,2 mld m sześc. rocznie) i rurociąg Baltic Pipe (10 mld m sześc.). Mamy również połączenia gazociągowe z Niemcami, Czechami, Słowacją i Litwą.