Zapowiedział to w środę turecki minister energii i zasobów naturalnych Fatih Donmez:
- Rosja jest ważnym dostawcą energii, który do niedawna pokrywał nawet jedną trzecią europejskiego zapotrzebowania na gaz. Jeśli chodzi o Turcję, rosyjski gaz stanowi obecnie 40 proc. zużycia naszego kraju. Nie zamierzamy jednak koncentrować się na tylko jednym źródle. Stawiamy na Iran, Azerbejdżan, Irak, skąd możemy importować surowiec gazociągami. Kupujemy też LNG od takich państw jak Zjednoczone Emiraty Arabskie, Katar i Oman. Jednocześnie aktywnie handlujemy LNG z Algierią, a nawet Nigerią. A także kupujemy LNG ze Stanów Zjednoczonych – wymienił Donmez, cytowany przez agencję RIA Nowosti.
Dla Gazpromu Turcja jest dziś największym klientem. Po utracie unijnego rynku, to jedyny kraj w Europie, który kupuje tak dużo rosyjskiego gazu. Niedawno ten sam minister ogłosił, że tureckie zbiorniki gazu są już pełne i na razie nie ma potrzeby z nich korzystać.
Turcy zgrabnie wykorzystują korzystną dla siebie sytuację na rynku gazu, uzyskując od Rosjan coraz więcej ustępstw. Bloomberg napisał w październiku, powołując się na źródła, że Ankara wystąpiła do Moskwy o odroczenie do 2024 r części płatności za importowany z Rosji, próbując w ten sposób złagodzić szkody gospodarcze spowodowane wyższymi cenami energii. Nie jest jeszcze jasne, czy rozmowy doprowadzą do porozumienia.
Turcy chcą też kupować rosyjski gaz taniej niż dotychczas. W tym tygodniu turecki minister poinformował, że Ankara zgodziła się zapłacić w rublach za część importowanego z Rosji gazu. Nie ujawnił, jaki procent importu jest opłacany w rublach.