- Wszelkie oskarżenia pod adresem Rosji i Gazpromu, że dostarczamy mało gazu na rynek europejski, są absolutnie bezpodstawne, nie do przyjęcia i nieprawdziwe. Mówiąc prościej to wierutne kłamstwa - stwierdził w poniedziałek przedstawiciel Gazpromu Siergiej Kuprjanow dla rosyjskiej telewizji Rassija-1 (cytat za agencją Prime).
Według Kuprianowa Gazprom jest gotowy do dostarczania dodatkowych ilości gazu w ramach istniejących kontraktów długoterminowych. Rzecznik zauważył, że ceny gazu dla tych dostaw są znacznie niższe niż ceny spot (Rosjanie podają, że cena to ok. 230-250 dol./1000 m3).
„Wszystkie problemy w Europie Zachodniej sami sobie stworzyli i nie trzeba za to winić Gazpromu. Lepiej spojrzeć w lustro” - odparował oficjalny przedstawiciel holdingu. Dodał, że wielu klientów, w szczególności z Francji i Niemiec, wybrało już w pełni wszystkie roczne kwoty z kontraktów i nie składa już ofert na dostawy gazu (bo wtedy zapłaci zawyżone ceny - red.). Gazprom rezerwuje obiekty transportowe na podstawie istniejących wniosków, a nie odwrotnie – przyznał Kuprianow odnosząc się do braku przesyłu w grudniu gazociągiem Jamał-Europa.
Czytaj więcej
Gwałtownie spadła cena gazu na unijnym rynku do 1100 dolarów za tysiąc metrów sześciennych. To o blisko połowę mniej niż historyczne maksimum z wtorku. Na pomoc Unii płynie 40 gazowców z USA.
W poniedziałek Rosjanie także nie skorzystali z dwóch aukcji na moce gazociągu przez Polskę. Rura jest pusta od tygodnia. Ale na unijnym rynku, który w miniony wtorek zaliczył skok cenowy do rekordowej drożyzny 2100 dol./1000 m3, nie ma już śladu po panice. W poniedziałek cena spadła w pobliże 1000 dol. za 1000 m3. Handlujących uspokaja fakt, że do Europy napływają duże ilości LNG z USA.